Bractwo Św. Piusa X dzierży w swoich rękach skarb
Wywiad z ks. Dawidem Pagliaranim, przełożonym generalnym
FSSPX, opublikowany pierwotnie na łamach „Nouvelles de Chrétienté”, nr
173.
Ktoś zadał mi już podobne pytanie, kiedy zostałem mianowany rektorem seminarium w La Reja, gdzie przede mną tę funkcję pełniło dwóch biskupów. Powiedzmy, że tym razem jest to nieco bardziej skomplikowane! Biskup Fellay jest ważną osobistością w historii Bractwa, bowiem kierował nim przez połowę jego istnienia. W ciągu tego długiego czasu nie brakowało ciężkich prób, niemniej jednak Bractwo wciąż istnieje, wysoko wznosząc sztandar Tradycji. Myślę, że ta wierność Bractwa swej misji stanowi w pewien sposób odzwierciedlenie wierności mego poprzednika jego własnej misji. Pragnę mu za to w imieniu wszystkich podziękować.
Niektórzy jednak podkreślali, że posiada Ksiądz osobowość bardzo odmienną od osobowości Księdza poprzednika. Czy uważa Ksiądz, że jest jakaś kwestia, w której naprawdę zdecydowanie się różnicie?
Muszę przyznać – cum grano salis – że żywię nieprzezwyciężalną odrazę do wszelkich bez wyjątku mediów elektronicznych, podczas gdy bp Fellay jest ekspertem w tej dziedzinie…
Jak postrzega Ksiądz Bractwo Św. Piusa X, którym będzie Ksiądz musiał kierować przez dwanaście lat?
Bractwo ma w swoich rękach skarb. Wielokrotnie podkreślano, że ten skarb należy do Kościoła, jednak myślę, że możemy powiedzieć, iż należy on również do nas, że mamy do niego pełne prawo. Należy on do nas i właśnie dlatego Bractwo jest autentycznie dziełem Kościoła. Już teraz!
Tradycja jest skarbem, aby jednak wiernie go przechowywać, musimy być świadomi, że jesteśmy (jedynie – przyp. tłum.) glinianymi naczyniami. To tu właśnie leży klucz do naszej przyszłości: w świadomości naszej słabości oraz potrzeby nieustannego czuwania nad samym sobą. Nie wystarczy wyznawać wiarę w całej jej integralności, jeśli nasze życie nie stanowi stałego i konkretnego wyrazu tej wiary. Życie Tradycją oznacza bronienie jej, walkę o nią, walkę, aby zatryumfowała najpierw w nas samych oraz w naszych rodzinach, a dzięki temu mogła zatryumfować w całym Kościele.
Jest naszym najgłębszym pragnieniem, żeby hierarchia kościelna przestała uważać Tradycję za brzemię albo zbiór niemodnych staroci, ale [potraktowała ją jako] jedyny sposób, w jaki Kościół może się odnowić. Do doprowadzenia tego dzieła do końca nie wystarczą jednak poważne dyskusje doktrynalne: musimy najpierw posiadać dusze gotowe na wszelkie rodzaje poświęceń. I dotyczy to zarówno osób konsekrowanych, jak i wiernych świeckich.
Musimy sami nieustannie odnawiać nasze postrzeganie Tradycji, nie tylko w sposób czysto teoretyczny, ale też w sposób prawdziwie nadprzyrodzony, w świetle ofiary krzyżowej naszego Pana Jezusa Chrystusa. Ochroni nas to przed niebezpieczeństwem popadnięcia w dwie skrajności, które często wzajemnie się wzmacniają: w prowadzącą do rozpaczy lub defetyzmu apatię oraz w pewien rodzaj bezproduktywnego intelektualizmu. Jestem przekonany, że to jest właśnie sposób przezwyciężenia wszelkich trudności, jakie możemy napotkać.
W tym również głównego problemu, jakim jest kryzys w Kościele?
Jakie kwestie są dziś najważniejsze? Powołania, uświęcenie kapłanów, troska o dusze. Nie możemy pozwolić, żeby tragiczna sytuacja, w jakiej znajduje się Kościół, do tego stopnia nas przytłaczała, żebyśmy nie byli już w stanie wykonywać naszych obowiązków. Jasna wizja, jaką mamy, nie może nas paraliżować; a jeśli paraliżuje, to zmienia się w ciemność. Postrzeganie obecnego kryzysu w świetle krzyża pozwala nam zachowywać spokój ducha i właściwą perspektywę, ponieważ spokój i obiektywizm są nieodzowne dla sformułowania prawidłowego osądu.
Kościół znajduje się obecnie w stanie szybko postępującego uwiądu: mamy do czynienia z gwałtownym spadkiem liczby powołań, liczby kapłanów, zanikiem praktykowania wiary, porzucaniem zwyczajów chrześcijańskich, zanikiem najbardziej elementarnego zmysłu Boga, co znajduje – niestety – wyraz w kwestionowania prawa naturalnego…
Bractwo posiada jednak wszystkie środki niezbędne do tego, by pokierować ruchem powrotu do Tradycji. Mówiąc precyzyjniej, stoją przed nami dwa wyzwania:
– z jednej strony musimy chronić naszą tożsamość poprzez przypominanie prawdy i potępianie błędu: „Prædica verbum: insta opportune, importune: argue, obsecra, increpa” „Głoś słowo, nalegaj w porę, nie w porę, przekonywaj, proś, karć” (2 Tym 4, 2)
– z drugiej zaś strony „in omni patientia, et doctrina” „z wszelką cierpliwością i nauką” (ibidem) musimy przyciągać do Tradycji tych wszystkich, którzy skłaniają się ku niej, dodawać im otuchy, wprowadzać ich stopniowo do walki oraz zachęcać do zajmowania coraz odważniejszego stanowiska. Wciąż jeszcze istnieją dusze autentycznie katolickie, dusze spragnione prawdy i nie mamy prawa odmawiać im kubka zimnej wody, jakim jest Ewangelia, przyjmując wobec nich postawę obojętną lub wyniosłą. Nierzadko dusze te stają się z biegiem czasu – przez własną odwagę i determinację – inspiracją dla nas samych.
Te dwa zadania są komplementarne: nie możemy oddzielić ich od siebie, skupiając się wyłącznie na potępianiu błędów będących owocami II Soboru Watykańskiego albo na pomocy, jaką winni jesteśmy tym, którzy zaczynają uświadamiać sobie kryzys i potrzebują pouczenia. W istocie oba te zadania stanowią jedno, bowiem oba wynikają z tego samego umiłowania prawdy.
Jaką konkretną formę przybiera owa pomoc duszom spragnionym prawdy?
Myślę, że nie wolno nam stawiać granic Bożej Opatrzności, dzięki czemu będziemy w stanie wykorzystywać konkretne środki dostosowane do różnych okoliczności. Każda z dusz jest światem sama w sobie, mają one za sobą swą konkretną drogę i aby pomóc im w sposób efektywny, niezbędne jest poznanie każdej indywidualnie. Jest ważne, aby zachować pewną ogólną postawę, dyspozycję, będącą warunkiem wstępnym, niezbędnym do udzielenia pomocy, a nie marzyć o skompilowaniu uniwersalnego podręcznika, który miałby zastosowanie w każdej sytuacji.
Aby podać kilka konkretnych przykładów, w chwili obecnej nasze seminaria goszczą kilku księży spoza Bractwa – trzech w Zaitzkofen i dwóch w La Reja – którzy pragną zrozumieć sytuację, w jakiej znalazł się Kościół, przede wszystkim zaś pragną przeżywać swe kapłaństwo w całej jego pełni.
Kapłaństwo jest jedynym środkiem, dzięki któremu Tradycja może powrócić do Kościoła. Musimy dołożyć wszelkich starań, aby odnowić świadomość tego faktu. Bractwo Św. Piusa X będzie miało niebawem 48 lat. Dzięki łasce Bożej w zdumiewający sposób rozprzestrzeniło się ono po całym świecie, jego apostolat wszędzie się rozwija, ma licznych kapłanów, dystrykty, przeoraty, szkoły… Minusem tego rozwoju jest fakt, że bojowy duch pierwszych lat w nieunikniony sposób osłabł. Siłą rzeczy jesteśmy coraz bardziej zaabsorbowani rozwiązywaniem codziennych problemów, będących rezultatem tej ekspansji; w efekcie duch apostolski może osłabnąć i pojawia się ryzyko, że wzniosłe ideały zostaną zapomniane. Od momentu założenia Bractwa w 1970 r. mamy już trzecią generację kapłanów… Niezbędne jest odkrycie na nowo misyjnej gorliwości, jaką nas natchnął nasz Założyciel.
W jaki sposób w obecnym kryzysie – będącym źródłem licznych cierpień dla wiernych oddanych Tradycji – powinniśmy patrzeć na relacje pomiędzy Bractwem a Rzymem?
Również w tej kwestii musimy starać się zachować perspektywę nadprzyrodzoną i wystrzegać się popadnięcia w obsesję na tym punkcie, ponieważ każda obsesja przyćmiewa umysł i utrudnia mu dotarcie do obiektywnej prawdy, która jest jego celem.
Obecnie musimy się w szczególności wystrzegać formułowania pochopnych osądów, a taką tendencję rozbudzają współczesne środki przekazu; nie wolno nam w nieprzemyślany sposób wygłaszać „autorytatywnych” komentarzy na temat dokumentów ogłaszanych przez Rzym czy też w jakiejkolwiek innej delikatnej kwestii: siedem minut na napisanie i minuta na umieszczenie w Sieci… Media społecznościowe prowokują do pogoni za sensacją i tworzenia „szumu”, jednak informacje, jakie w ten sposób przekazują są bardzo powierzchowne oraz – co gorsza – forma ta uniemożliwia na dłuższą metę wszelką poważną, głęboką refleksję. Czytelnicy, słuchacze oraz widzowie irytują się i niepokoją… Niepokój wynika ze sposobu, w jaki te informacje są przekazywane. Bractwo wiele wycierpiało wskutek tej niezdrowej oraz – w ostatecznym rozrachunku – światowej tendencji, którą wszyscy powinniśmy starać się wykorzenić. Im mniej czasu będziemy spędzać w Internecie, tym szybciej odzyskamy spokój umysłu oraz trzeźwość osądu. Im mniej ekranów posiadamy, tym skuteczniej będziemy w stanie dokonać obiektywnej oceny rzeczywistych faktów oraz ich dokładnego znaczenia.
cdn.
za: https://news.fsspx.pl/2018/10/bractwo-sw-piusa-x-dzierzy-w-swoich-rekach-skarb/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz