Dom Josef Vollberg OCSO: Klasyczna liturgia daje światu coś, czego mu brakuje
W 2008 roku 
jedyny klasztor trapistów w Niemczech – opactwo Mariawald – jako 
pierwszy (i jak dotychczas jedyny) od czasów reformy soborowej klasztor 
trapistów powrócił w całości do tradycyjnej liturgii. Reformie tej – a 
właściwie powrotowi do źródeł – osobiście patronował papież Benedykt 
XVI. Przedstawiamy wywiad udzielony przez opata Mariawald Dom Josefa 
Vollberga niemieckiemu dziennikowi Die Tagespost w maju 2013 roku. 
Przewielebny Ojcze 
Opacie, cztery lata temu wprowadził Ojciec w swoim opactwie liturgię w 
formie nadzwyczajnej. Co to zmiana przyniosła Ojca klasztorowi?
Pierwszą Mszę solenną w
 klasycznym rycie rzymskim odprawiliśmy w Mariawald w styczniu 2009 
roku. Miesiąc później rozpoczęliśmy odprawiać w nadzwyczajnej formie 
Mszę konwentualną. Na początku nie wszystkim braciom spodobała się ta 
zmiana. Ale w międzyczasie sytuacja się poprawiła. Oczywiście każdy 
ksiądz musiał się nauczyć celebracji tego rytu, co było wymagające i 
niełatwe. Każdy musiał także przypomnieć sobie łacinę. Krok po kroku 
dokonaliśmy tej zmiany. Kolejnym krokiem było śpiewanie w tradycyjnej 
formie oficjum Tercji przed niedzielną Mszą. W ten sposób osiągnęliśmy 
liturgiczną jedność. Następnie stopniowo zmienialiśmy godziny mniejsze, 
Sekstę, Nonę oraz Kompletę. Później to samo zrobiliśmy z Nieszporami i 
Jutrznią oraz wigiliami. Miało to na celu nasze całkowite oddanie tej 
Liturgii, z jej bardziej intensywnym teocentrycznym charakterem, który w
 szczególny sposób pasuje do naszego kontemplacyjnego powołania
Jaki rodzaj duchowego rozwoju od tego czasu odnotowaliście? Czym skutkowało przyjęcie w waszej wspólnocie formy nadzwyczajnej?
Nie wolno nam 
lekceważyć duchowego wzbogacenia, które dokonało się poprzez 
poszukiwanie i ponowne odkrycie źródeł. Ważne cechy tradycji kościelnej 
mogą ponownie odgrywać znaczącą rolę. Nasze powołanie monastyczne 
czerpie swój charakter z Reguły św. Benedykta, którą ślubowaliśmy 
przestrzegać. Reguła św. Benedykta i łacińska liturgia w starszej formie
 tworzą symbiozę, w której jeden z jej składników wzmacnia zrozumienie i
 znaczenie drugiego. Tak jak codziennie składa się Najświętszą Ofiarę, 
tak samo czyta się codziennie fragment Reguły, a mi zazwyczaj przypada 
go objaśniać. Bez wątpienia dużo prawdy tkwi w starym powiedzeniu: 
„Trzymaj się reguł, a reguły będą się trzymać ciebie”. Należy również 
powiedzieć, że z pewnością nikt nie mógłby przetrwać bez Ofiary Mszy 
Świętej. Tradycyjna forma, w której odprawiamy teraz Mszę, bardzo nam 
służy. Rozbudzona mądrość wieków pomaga kapłanowi być bardziej kapłanem a
 mnichowi być bardziej mnichem. Nie ulega wątpliwości, że ta reforma 
zmieniła niektórych z nas. Mariawald się zmieniło. Ale to nie my 
powinniśmy oceniać skalę tych zmian. Musimy to pozostawić Bogu i Jego 
Świętej Matce, której poświęcone jest to miejsce.
Czy po tych zmianach wzrosły powołania? Zmiany były chyba przede wszystkim na to ukierunkowane.
Polemizowałbym czy to 
było celem tej reformy. Sfery sacrum nie wolno w ten sposób traktować. 
To dotyczyło przede wszystkim Boga i należnej Mu czci. Oczywiście 
klasztor musi myśleć o powołaniach, ale nie może to być jego głównym 
celem. Ale tak, mieliśmy nadzieję, że wzmocnienie monastycznych i 
katolickich ideałów, które przyniosła reforma, może skutkować powtórną 
atrakcyjnością. To prawda, że mamy teraz więcej powołań. Jednak miłość 
do formy nadzwyczajnej nie wystarcza żeby kogoś przyjąć. Ani też miłość 
do specyfiki naszego rytu cysterskiego, z jego niewielkimi różnicami w 
kalendarzu liturgicznym czy formularzach mszalnych. Należy zacząć od 
tego, że człowiek musi być prawdziwie wezwany do bycia mnichem. Dlatego 
ważne jest by zachować ostrożność w doborze kandydatów. Kandydat musi 
dobrze poznać samego siebie. Dlatego przed okresem postulatu jest okres 
próbny, któy trwa przynajmniej cztery tygodnie. Ten okres wspólnego 
poznania się jest bardzo ważny, jeśli chce się podjąć właściwą decyzję. 
Naszym klasztorem interesowało się bardzo dużo osób. Od 2009 roku było 
ich ponad 40. 2012 to był dobry rok, miała miejsce wtedy rzadka 
uroczystość ślubów wieczystych. Mieliśmy również obłóczyny nowicjusza. 
Tak więc sprawy idą w dobrą stronę. Prawdziwe życie mnicha stanowi dla 
wielu ogromne wyzwanie, ponieważ nikt nie może być mnichem bez ofiary. 
Nawet regularne wstawanie w środku nocy stanowi trudność, bo mnich to 
przecież też człowiek. Jest to szczególne zobowiązanie. Pozwolę sobie to
 wyjaśnić. Istnieje wiele zawodów, które wymagają pracy na nocne zmiany,
 czy to na kolei, czy w piekarni lub szpitalu. My, mnisi, nie musimy 
wykonać żadnej pracy, która stanowiłaby konkretną pomoc innym, a mimo to
 chcemy wstawać o 2.30. Wzorujemy się na Chrystusie, który modlił się w 
nocy. Myślę też o św. Pawle, który modlił się w nocy w więzieniu, a 
także o pierwszych mnichach, którzy robili to właśnie wtedy, gdy dzień 
był nadal świeży i niczym nie obciążony. I tysiące następców podążało 
ich przykładem. „Najpierw Bóg” – dokładnie do tego dążymy w naszym 
życiu. I dlatego modlimy się o 3 nad ranem, w imieniu wielu ludzi w 
Kościele, na świecie, w zakonie, tak jak było wcześniej, aby przebić się
 przez ciemność która tak często nas otacza. I oczywiście po to, aby 
pochłonąć trochę Bożego światła, które świeci w ciemnościach
.
Jak zareagowali wierni, którzy przychodzą do was na Msze? 
Reakcje były bardzo 
zróżnicowane. Na szczęście protestów nie było wiele. Wśród naszych 
bywalców, oprócz tych którzy pozostali, było także wielu, którzy 
zdecydowali się pójść gdzieś indziej. Byli też tacy, którzy przyszli 
pierwszy raz. Bardzo uderzające jest to, że od reformy zaczęli 
przychodzić do nas młodzi ludzie, co się wcześniej nie zdarzało. Co 
jakiś czas przypadkowa wizyta rozwija się w trwałą więź. Możliwe, że 
klasyczna forma liturgii daje światu – pełnemu technologii, kalkulacji, 
finansów i przyjemności – coś, czego mu brak. I tak właśnie jest w 
przypadku młodych, którzy odkrywają w naszej liturgii dyskretną drogę 
znalezienia pokoju i modlitwy. Nikt nie jest tu przymuszany do 
zorganizowanego dialogu, do którego trzeba koniecznie dołączyć. Każdy 
może sobie po cichu usiąść i oddać się temu, co ma tu miejsce. Każdy 
może to śledzić i powierzyć temu swoje intencje. Boska Liturgia oferuje 
pewną przestrzeń, która szczęśliwie nie jest pod naszym panowaniem. 
Istotnie, Bóg przychodzi ku nam, jeśli poświęcamy się liturgii, jeśli 
oddajemy się Temu, który stoi tu w samym centrum rzeczy. Miło jest mi 
powiedzieć, że otrzymaliśmy wiele pozytywnych maili i listów. Jednak był
 też negatywne, bliskie nienawiści, ujawniające wielkie niezrozumienie. 
Odrzucenie formy nadzwyczajnej często wiąże się z odrzuceniem Ojca 
Świętego, który nadzorował reformę i zachęcał do niej z ojcowską 
wielkodusznością. Można wyczuć wokół sprawy klasztoru obecność 
niezrozumienia czy nawet głupoty. Odkąd papież osobiście pochwalił nasze
 przedsięwzięcie, wierzę, że reforma ma Boże błogosławieństwo, ponieważ 
jest koniec końców kwestią należnej Bogu czci, a także zbawienia naszych
 dusz – aspektu często dziś zapomnianego. Wierzymy w Boga, wierzymy w 
życie wieczne, które On przygotował dla tych, którzy Go miłują. Podczas 
Mszy Świętej wyznajemy w Credo naszą wiarę w życie wieczne. Nasze życie 
powinno nas prowadzić do wieczności. A reforma Mariawald powinna pomóc 
nam osiągnąć ten cel. 
Utrzymujecie kontakt z zagranicznymi wspólnotami?
Prawdę mówiąc 
niewielki. Nasz problem polega na tym, że jest nas niewielu, więc trudno
 jest nam utrzymywać kontakt z innymi klasztorami. Jest nas tylko 
dziesięciu, niektórzy są już w podeszłym wieku. A ja jako opat mam 
bardzo dużo obowiązków w naszym domu. Mieliśmy bliższy kontakt z 
niektórymi francuskimi benedyktyńskimi klasztorami Tradycji, np. z Le 
Barroux czy Fontgombault i innymi, a także z Vyšší Brodem w Czechach. 
Mamy także częsty kontakt z księżmi z Bractwa Kapłańskiego św. Piotra, 
które pracuje „w świecie” i jest nam bardzo bliskie poprzez Mszę. W 
klasztorze kontemplacyjnym zawsze pracuje się z różną dynamiką. 
Oczywiście czasami musimy opuścić nasz maleńki światek i załatwić pewne 
ważne sprawy. Ale zazwyczaj praca wewnątrz domu jest tak wyczerpująca, 
że nie mamy na nic więcej czasu.
Przeszedłby Ojciec ponownie drogą reformy?
Oczywiście że tak, 
nawet jeśli wiem, że nie jest to łatwa droga, na której spotykałoby się 
samych przyjaciół. Niektórzy uznają reformę za atak na swoje osobiste 
terytorium, atak na swoje jakoby suwerenne prawa do interpretacji. 
Uznają, że papież jest omylny – ale oni sami już nie. Ale my wierzymy, 
że reforma jest ważna. To kwestia pewnych wartości, które w wielu 
miejscach zatracono. Życiu monastycznemu również grozi ich utrata. 
Właściwie to w tym obszarze utracono je tak samo jak w każdym innym. 
Oczywiście nie da się całkowicie skopiować przeszłości, ale należy 
próbować na nowo odkryć drogocenne skarby, takie jak liturgia 
ukierunkowana całkowicie na Boga. To bardzo ważne w życiu 
kontemplacyjnym! Wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest to również
 kwestia kompletności Wiary, w której nie możemy sobie przebierać. Wiara
 musi być przestrzegana i 
pielęgnowana w całości.
 Dyskutuje się w Kościele wiele spraw, ale czymś niezwykle pilnym jest 
podstawowa katecheza, która obejmuje Credo i wszystko, co konstytuuje 
naszą Wiarę. Lekceważymy to, co należało do niej od początku, a tym 
samym należy do niej teraz i będzie należało w przyszłości. Odrodzenie 
Tradycji położy kres tym zagrożeniom. Osiągnie akceptację Wiary w całej 
jej okazałości. Bardzo ośmieliło mnie to, co przeczytałem w Piśmie 
Świętym: to kwestia wyłącznie Prawdy, Rzeczywistości, która nie zależy 
od opinii większości. Przypomina mi się tu Mojżesz. Zawsze miał kłopoty,
 chcieli go nawet ukamienować. I czasem myślę o tym, albo o tym proroku w
 starożytnym Izraelu, który był podobnie traktowany. Rozważanie ich 
wytrwałości daje poczucie komfortu i pewności siebie. To nie jest łatwy 
czas dla prawdy, ale ona pochodzi od Boga, samego Boga w Prawdzie, nie w
 abstrakcie, ale w bardzo konkretnej formie osobowej: samego Chrystusa. 
Powtórzę jeszcze raz: Prawda nie zależy od opinii większości. Widzimy to
 w Chrystusie, Naszym Panu. Nie wzruszały Go opinie większości. Dlatego 
znajdujemy się w najlepszym możliwym towarzystwie! Tak, zrobiłbym to 
jeszcze raz.
Źródło: rorate-caeli.blogspot.com 
Tłumaczenie: Redakcja Bazy Dokumentów Papieskich
za:http://bdp.xportal.pl/publicystyka/dom-josef-vollberg-ocso-klasyczna-liturgia-daje-swiatu-cos-czego-mu-brakuje/

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz