poniedziałek, 16 października 2017

Miłosierdzie dla najsłabszych - konferencja w Sejmie




Z kraju

Szokujące fakty na temat życia osób niepełnosprawnych w Polsce!


Problemy niepełnosprawnych referowane przez nich samych były głównym tematem odbywającej się w sobotę w Sejmie pod patronatem portalu Prawy.pl i miesięcznika Moja Rodzina konferencji „Zdaniem niepełnosprawnych”.

Trudności w przemieszczaniu się, w znalezieniu jakiejkolwiek pracy, a nawet w integracji z nadal nieprzygotowanym na niepełnosprawnych społeczeństwem to zaledwie wierzchołek góry lodowej problemów, z jakimi zmierzyć się musi osoba o ograniczonej sprawności. Całe życie osoby niepełnosprawnej oraz jej rodziny to walka, jakiej zdrowy i sprawny człowiek nie potrafi sobie nawet wyobrazić. Dotyczy to osób ze wszelkiej maści upośledzeniami, w tym również osób niedosłyszących. Walka, w której niepełnosprawnemu należy udzielić wsparcia.
  
Monika Szymanek-Szawracka, doktorantka pedagogiki stacjonarnej na KUL, która mówiła o niedosłuchu i jego przyczynach, przeprowadziła badania, z których wynika, iż osoby z tym rodzajem niepełnosprawności potrafią sobie świetnie poradzić w życiu. – 75 proc. badanych podjęło studia wyższe – mówiła, zwracając uwagę na ogromną rolę rodziców niedosłyszącego dziecka, których głównym zadaniem jest wspieranie go w czynieniu postępów. – Jest ważne, aby niedosłyszącemu dziecku nie pozwolić zaprzestać mówienia – stwierdziła.
Co ciekawe, osoby niedosłyszące mimo że wykształcone i zdolne, mają trudności ze znalezieniem pracy. Z badań przeprowadzonych przez Szymanek-Szawracką wynika, że aż 28 proc. z nich miało trudności ze znalezieniem zatrudnienia. – Miałam trudności w znalezieniu pracy w Polsce, ale bez problemu znalazłam pracę w Niemczech – mówiła jedna z respondentek. Okazuje się, że łatwiej niedosłyszącym znaleźć pracę zagranicą niż w Polsce, ponieważ polscy pracodawcy boją się zatrudniać niedosłyszących. Z doświadczeń tych ostatnich wynika, że w aplikacjach o pracę nie należy wspominać o swojej wadzie słuchu. Dzieje się tak mimo tego, że większość niedosłyszących normalnie mówi i się porozumiewa. Z badań wynika, iż tylko 18 proc. osób z niedosłuchem posługuje się i mową i migowym, a 2 proc. – tylko migowym.
W szczególnie trudnej sytuacji są osoby jednocześnie głuche i niewidome, ponieważ ich możliwość funkcjonowania w społeczeństwie jest mocno ograniczona. O ile osoby głuche mają do dyspozycji wzrok i są w stanie zrozumieć język migowy, a osoby niewidome – słuch, o tyle osoby głuchoniewidome są ich pozbawione.

Jak zwracały uwagę Małgorzata Książek (pracownik Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym w Warszawie) i Elżbieta Paradowska (pracownik Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie), dla optymalnego funkcjonowania potrzebują one wsparcia otoczenia, odpowiedniego środowiska zewnętrznego i wsparcia technologii.
– W kontakcie bezpośrednim trzeba zmienić dystans, mieć cierpliwość, śledzić, czy dana osoba to rozumie, a przede wszystkim mieć czas – tłumaczyły. Zaprezentowały przy tym alfabet Lorma, którym głuchoniewidomi kontaktują się z innymi.
Obydwie panie zwracały uwagę na konieczność ujednolicenia systemu oznakowań przejść dla pieszych. – Ogromną pomocą jest oznakowanie schodów, powierzchni szklanych (na poziomie wzroku) – wyliczały. Zwróciły przy tym uwagę, iż system sygnalizacji dźwiękowej nie jest jednorodny i wymaga ujednolicenia. Ale system dźwiękowy to za mało, bowiem dla osób głuchoniewidomych potrzeba systemu z wibracjami. Potrzebny jest system tłumaczy-przewodników dla osób głuchoniewidomych. W Szwecji funkcjonuje specjalna instytucja, która trudni się zatrudnianiem takich tłumaczy-przewodników, która dotychczas nie doczekała się swojego polskiego odpowiednika.

 Iwona Gossens, która jako młoda kobieta straciła wzrok, mieszka przy przejściu dla pieszych bez świateł i bez sygnalizacji dźwiękowej. – Liczę na równowagę psychiczną kierowców, że mnie nie najadą – przyznała. – Nie zawsze są osoby chętne do pomocy przy przejściu dla pieszych, chociaż w Warszawie ludzie są bardzo sympatyczni i pomagają – dodała. Problemy pojawiają się również w sytuacji, kiedy są przystanki na żądanie, ponieważ niewidoma osoba nie zobaczy zbliżającego się autobusu i nie zatrzyma go. Taki problem miała również Iwona Goossens – jedna z sióstr zakonnych poprosiła lokalną drukarnię, aby zrobiła jej tabliczkę z numerem autobusu, na który czeka.

Iwona Goossens zwróciła uwagę, iż wielką sprawą byłoby umieszczenie w popularnych serialach osób niewidomych w codziennych, życiowych sytuacjach, ponieważ to – jej zdaniem – wpłynęłoby znacząco na postawy społeczne.
Goossens, która – przypomnijmy – sama jest niewidoma, kładła nacisk na konieczność wdrażania osób niewidomych do normalnego życia, podkreślając, iż nadmierne finansowanie tych osób temu nie sprzyja.
Jak przyznali obecni na sali niepełnosprawni, osoby słabowidzące i niewidome unikają chodzenia z laską, ponieważ często są napadane. Mają też poważne problemy ze znalezieniem terminu ważności produktów. Muszą również zmierzyć się z ludzką nieuczciwością, nagminnym okazuje się bowiem, że sklepowe wrzucają jako resztę pieniądze z czasów PRL.
Bo ty masz nie żyć!!!

Ogromnie ważną kwestią, na którą zwrócił uwagę ks. Łukasz Mikołajczyk (orionista, organizator rekolekcji w Brańszczyku, opiekun wspólnoty Drabiny Jakubowej – wspólnoty osób niepełnosprawnych oraz wolontariuszy), jest edukowanie społeczeństwa. – Ważne jest, żeby w tej osobie na wózku zobaczyć pełnowartościową osobę. – Musimy tworzyć wokół siebie kulturę, która będzie otwarta dla niepełnosprawnych. Dzieci w szkołach powinny uczyć się, jak postępować z osobą niepełnosprawną – wskazywał, zwracając jednocześnie uwagę na potrzebę tak modnej współcześnie (jako słowo) empatii, aby nie dochodziło do takich sytuacji, jak te z „czarnego marszu” kiedy to zwolennicy aborcji domagali się mordowania dzieci z wadami. Przyznał, że jego podopieczni bardzo przeżyli te postulaty, zdając sobie sprawę, iż ci ludzie domagają się zabicia właśnie nich. – Współczesna kultura bardzo dużo mówi o empatii, z drugiej strony kult konsumpcji sprawia, że osoby niepełnosprawne to temat niewygodny w świecie, gdzie wzorem człowieka jest lalka Barbie, zauważył poseł Robert Winnicki, przewodniczący pierwszej części konferencji. – Są to ludzie, których obecność w przestrzeni publicznej burzy komfort tych, którzy dokonali aborcji. Jest to odpowiedzialność mężczyzn również – dodał. – Aborcja to jest sprawa kobiety i mężczyzny, a przede wszystkim dziecka, nie zaś samej kobiety. Zawsze protestuję, kiedy mówi się, że jest to tylko sprawa kobiety – zaznaczył.
– Każdy w domu ma nowoczesny kranik do wanny, do zlewozmywaka, a nikt sobie nie zdaje sprawie, że ten kranik powstał dzięki osobie niepełnosprawnej, która nie miała dłoni i łokciem go otwierała. Jeżeli ta osoba zostałaby skazana na aborcję, nigdy byśmy go nie mieli – zauważył obecny na sali starszy mężczyzna z niepełnosprawnością.
Swoją drogą jest niezmiernie interesujące, ile osób z tzw. czarnych protestów miałoby na tyle odwagi, żeby stanąć twarzą w twarz z osobą niepełnosprawną i powiedzieć jej „Ty masz nie żyć”, co stale postulują na swoich spędach.

 Nauka integracji już od wczesnych lat
Szkoła, niezależnie od tego, czy podstawowa, czy średnia, stanowi poważny problem dla osób z niepełnosprawnościami. Brak przygotowania nauczycieli w połączeniu z agresją uczniów czynią tą instytucję trudnym wyzwaniem, jeżeli nie gehenną, dla osoby, która posiada niepełnosprawność bądź upośledzenie. W niewielu placówkach prowadzone są zajęcia integracyjne, w czasie których tłumaczy się uczniom, co to oznacza być niepełnosprawnym. Podobnie jest w przedszkolach. Barbara Szymańska (pedagog, wiceprezes Fundacji Audiodeskrypcja) zwróciła uwagę, że przedszkola nie są zainteresowane zajęciami integracyjnymi z osobami niewidomymi, chyba że znajdzie się zainteresowany tematem pedagog, wówczas dopiero takie zajęcia są prowadzone.
Tymczasem, jak słusznie zauważył poseł Robert Winnicki, tego typu zajęcia powinny stanowić integralny element nauczania w szkołach. W przeciwnym bowiem wypadku nie będzie można zapobiec prawdziwym dramatom dzieci. Bite i wyszydzane przez nauczycieli naprawdę cierpią, w szczególności jeżeli są dotknięte zespołem Aspergera, kiedy to cierpienie jest mnożone – jak uwrażliwiała dr Marta Cywińska, mama syna z zespołem Aspergera – razy nieskończoność.
– Szkoła nie jest przygotowana do uczenia dzieci z zespołem Aspergera – przyznała Cywińska. – Nauczyciele i koledzy bardzo często używają przemocy (fizycznej i psychicznej) wobec dziećmi z Aspergerem – dodała. Potwierdziła to obecna na sali babcia chłopca z tymże zespołem – przemoc wobec tych dzieci jest naprawdę ogromna. – Zachęcam rodziców, żeby nie bali się reagować, że ich dzieciom dzieje się krzywda – apelowała Cywińska.
– Główne bariery w integracji wynikają ze strachu bądź z braku wiedzy, a często brak wiedzy wynika ze strachu – mówił Daniel Kordulski, pracownik Centrum Aktywizacji Osób z Niepełnosprawnością Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Czy jednak można powiedzieć, że przemoc również wynika ze strachu, jak usiłowała przekonywać jedna z uczestniczek konferencji? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Prelegenci byli jednak zgodni, że nie. Jedno jest pewne, integracja, a co za tym idzie zrozumienie osoby niepełnosprawnej z pewnością zmniejszyłoby liczbę aktów przemocy wobec tych dzieci.
Bariery są tylko w głowie

 – Słysząc „świat osób niewidomych” burzę się, ponieważ ja żyję w dokładnie tym samym świecie, co osoby widzące. Świat nie jest podzielony, ale świat dzielą ludzie – przyznała Barbara Szymańska. Prowadzona przez nią fundacja, działająca na rzecz rozpowszechniania autodeskrypcji, a co za tym idzie – umożliwienia udziału osobom niewidomym w życiu kulturalnym, wiele zmieniła w podejściu państwa do osób z tą konkretną niepełnosprawnością. Z pewnością jeszcze wiele jest do zrobienia, ale jak stwierdzają sami niepełnosprawni, niemożliwym jest takie dostosowanie miast, aby w 100 proc. odpowiadały potrzebom wszystkich niepełnosprawnych, nawet gdyby były na to nieograniczone środki finansowe, ponieważ osoba na wózku potrzebuje innych udogodnień niż niewidoma, niekiedy wykluczających się nawzajem. – Niewidomy potrzebuje krawężnika o wysokości co najmniej 4 centymetry, ponieważ nie poczuje, że wszedł na jezdnię, natomiast dla osoby na wózku taki krawężnik stanowi poważną przeszkodę – zwracał uwagę Bawer Aondo-Akaa (Prawica RP), działacz społeczny a zarazem osoba poruszająca się na wózku.
Jednocześnie zwrócił się z postulatem, aby budynków nie przedkładać nad ludzi. – Zabytki architektoniczne nie powinny stać wyżej niż stoją ludzie – mówił, zwracając uwagę, że architektura powinna być w służbie osoby z niepełnosprawnością, a nie człowiek w służbie architektury. W jego ocenie konserwatorzy zabytków powinni pozwalać instalować w zabytkowych kamienicach udogodnienia dla osób poruszających się na wózkach.
– Wszystkie bariery architektoniczne są w głowach architektów. Gdyby była dobra wola architektów, to wystarczyłby jeden podpis, aby naprawił dany defekt w danym budynku – zauważył.
Uczestnicy konferencji przyznali, że w niektórych obszarach uczyniono naprawdę wiele, aby poprawić komfort życia osób z niepełnosprawnościami, jednak wiele jest jeszcze do zrobienia, zarówno na gruncie architektonicznym, jak i społecznym.
Fot. Anna Wiejak
za:  http://prawy.pl/59430-szokujace-fakty-na-temat-zycia-osob-niepelnosprawnych-w-polsce/

Brak komentarzy:

Toplista Tradycji Katolickiej
Powered By Blogger