poniedziałek, 12 listopada 2018

Duch Bonapartego, krąży nad „Marszem Biało-Czerwonym” i co z tego wynika



Wyjaśniam na wstępnie, że nie chodzi o Marsz Niepodległości zorganizowany przez „Stowarzyszenie Marsz Niepodległości” z jego fundamentalnym, tegorocznym hasłem „Bóg, Honor i Ojczyzna”, ale o rządowy marsz z 11.11.2018 z jego oficjalnym hasłem, neutralnym religijnie „Dla Ciebie Polsko”, zwanym też medialnie „Marszem Biało-Czerwonym”.

Opinia publicznie nie dostrzega takich niuansów, jednak wnikliwych konserwatywno-tradycjonalistycznych komentatorów nie da się szukać.

Wyjaśniam po kolei.

Masoneria w XVIII wieku podjęła realizację wielkiego projektu zmiany paradygmatu katolickich państw aby uczynić je antyreligijnymi, a jeśli to nie możliwe, to przyjemniej indyferentnymi wyznaniowo. Dziś byśmy powiedzieli, że podjęto się zadania „podmiany społeczeństwa”, wtedy nie etnicznie ale mentalnie. Aby oderwać naród od Mistycznego Ciała Chrystusa jakim był Kościół, popychając go ku naturalizmowi. Oczywiście pisma filozofów trafiały do elity, a nie do ludu więc to od nich zaczęła się wielka zmiana. W Rzeczpospolitej Obojga Narodów tej pracy podjął się ideowy mason ostatni król Stanisław August Poniatowski, zaczynając bardzo trafnie od tworzenia nowej niekatolickiej, oświeceniowej elity, dzięki nowo założone szkole zwanej Szkołą Rycerską. Wyrzucono z niej naukę katechizmu na rzecz „wykładów z moralności” (ówczesna etyka?), a położono nacisk na „miłość ojczyzny”, „obywatelskość” i „cnoty”. Powstał w ten sposób laicki patriotyzm, bliźniaczo podobny do tego nad Sekwaną. Przez 30 lat swej działalności szkoła wychowała ok. 650 kadetów oraz ok. 300 eksternów, a jej wpływ ideowy trwał, aż do Wielkiej Emigracji z 1831 r.

Diabeł, jest nie tylko ojcem kłamstwa, ale doskonałym psychologiem i socjologiem. Najlepszym, „bez inwazyjnym” sposobem odciągnięcia duszy do Boga jest nastąpienie Dobra Najwyższego, innym dobrem, tu miłością ojczyzny. Dusza myśli, że postępuje właściwie, cnotliwie, ale efekty końcowy jest dokładnie taki sam jak przy każdym grzechu ciężkim. Piekło. Życiorysy większości „patriotów”. przełomu wieków XVIII/XIX, to połączenie gorącego patriotyzm i fanatycznego antyklerykalizmu, jak u autora śpiewanej frazy „dał ma przykład Bonaparte…” Józefa Wybickiego.



Symboliczna jest data powstania Szkoły Rycerskie czyli rok 1765, na 3 lata przed powstaniem Konfederacji Barskiej, z jej hasłem generalnym „Jezus Marya”. Cały program Konfederacji wyrażał katolicki pogląd na miłość Ojczyzny, która nie jest wartością absolutną, ale środkiem do Ojczyzny Niebieskiej, poprzez Wiarę prawowierną katolicką i państwo katolickie, które jej broni. Klęska Konfederacji Barskiej (60 tysięcy zabitych wg. króla, 14.000 wywiezionych do Rosji, nie znana liczba wcielonych siłą do armii carskiej), oznaczał początek końca tradycjonalistycznego paradygmatu i zastąpienia go oświeceniowym. Patriotyzm bez Boga często przekształca się w niszczący wojenny szowinizm lub antykatolicką furię o potwornej sile rażenia.

 Hasło „Honneur et Patrie” otrzymaliście z dobrodziejstwem inwentarza po micie napoleońskiej Francji i było ono mentalnie tak silne, że ukonstytuowano je w ustawie z dnia 1 sierpnia 1919 r. „o godłach i barwach Rzeczypospolitej Polskiej”. Przełamanie rewolucyjnego paradygmatu w haśle narodowym nastąpiło dopiero dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej z 15 października 1943 r. w umieszczając słowo „Bóg Honor Ojczyzna” na sztandarach oddziałów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Po upadku komunizmu dewiza „Bóg, Honor, Ojczyzna” została uchwalona przez Sejm RP w Ustawie z dnia 19 lutego 1993 r. o znakach Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.

I takie hasło „BÓG HONOR OJCZYZNA” zostało ustanowione hasłem tegorocznego Marszu Niepodległości, któremu rząd przeciwstawił hasło lackie, akceptowalne dla wszystkich z wyjątkiem nihilistów: „Dla Ciebie Polsko”. Czyli jak u oświeceniowców, bez Boga miłujących ojczyznę. Bogu nie dziękując za otrzymane dobrodziejstwa. Parta PIS jest ideową, rewolucyjną kontynuatorką patriotów-oświeceniowców.

Aby spuentować tego dnia usłyszałem słowa przełożonego Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X ks. Karola Stehlina, który w liście do wiernych, przypomniał, że nie zadekretowany w 1927 r. „Mazurek Dąbrowskiego”, jest prawdziwym hymnem katolickiego narodu, a Bogurodzica. Wstyd dla, że katolicki, rodem z niemieckiej Badenii, kapłan musi nas upominać o cześć należnej Królowej Polski.

Tymczasem bezbożny hymn, w którym przywołuje się imię burzyciela i niszczyciela kościołów i klasztorów, pysznego zbrodniarza, konstytuującego rewolucyjny porządek prawny, rozbrzmiewa w kościołach, marszach, paradach w niby jeszcze katolickim narodzie. Podmieniona tożsamość, już nie elity, ale i ludu, zdaje się wyrzucać Boga z myśli, a imię Maryi z pieśni.

Tylko na platformie organizatorów, Marszu Niepodległości, pewna panna intonuje dziękczynne modlitwy, które autor tej Niepodległościowej dygresji powtarzał z garstką słyszących. Pogrobowcy konfederatów barskich.

 Piotr Błaszkowski

https://wrealu24.pl/duch-bonapartego-krazy-nad-marszem-bialo-czerwonym-i-co-z-tego-wynika/

#realu24#polskaiswiat

Brak komentarzy:

Toplista Tradycji Katolickiej
Powered By Blogger