MOTU PROPRIO WEDŁUG JEGO EKSCELENCJI BISKUPA BERNARDA FELLAY
STRESZCZENIE KONFERENCJI PODCZAS WIZYTY KANONICZNEJ (C.D.N)
Czy Motu Proprio coś zmienia? Należy podkreślić, że z jednej strony zmienia bardzo wiele, a z drugiej, praktycznej strony, niestety nie. Obiektywna ocena wymaga dystansu, jaki należy zachować, aby nie popaść w żadną skrajność. Chodzi o sprawę dla Kościoła niezmiernie istotną, chodzi o Mszę świętą.
Należy pamiętać, że już w 2001 roku na pytanie, czy kiedykolwiek zabroniono Mszy Trydenckiej, oficjalne dokumenty kościelne brzmiały, że nie. Odpowiedź kardynałów nie mogła być inna, podkreślali nawet, że zasadniczo Papież zgadza się, że ta Msza nigdy nie była i nie mogła zostać zakazana. Tego zdania byli też kardynałowie Kurii Rzymskiej. Tym niemniej tłumaczono, że istnieją sekretariaty i podsekretariaty w Rzymie, i że dla ich przewodniczących jest rzeczą nie do pomyślenia, aby każdy ksiądz bez przeszkód odprawiał tę Mszę... Myśleliśmy, czyż nie, że to Papież jest głową Rzymu... a jednak!
Po Motu Proprio, w którym znajduje się to niezwykle ważne zdanie, że MSZA TRYDENCKA NIGDY NIE ZOSTAŁA ZNIESIONA, a tym samym ZAWSZE POZOSTAŁA WAŻNYM RYTEM KOŚCIOŁA POWSZECHNEGO, sytuacja jest podobna. Niezwykle istotny dokument o mocy prawnej jest ignorowany, a Biskupi z całego praktycznie świata starają się sprowadzić wszystko do sytuacji sprzed Motu Proprio, ograniczając Motu Proprio do... indultu. Co nie było zamysłem Papieża. I chociaż bliski współpracujący z Ojcem Świętym nad Motu Proprio Kardynał powiedział publicznie, że bojkotujący Motu Proprio pracują dla szatana, Biskupi niewiele się tym przejmują, mamy sygnały, że wciąż odmawiają księżom odprawiania Mszy na przykład w kościołach. Sytuacja wspólnot Ecclesia Dei nie jest lepsza, a nawet wprost przeciwnie. Francuski episkopat marzy o tym, by się pozbyć środowisk dawnego indultu.
Prawda, że Msza Trydencka nie została nigdy zniesiona, stanowi ogromną trudność, ponieważ Motu Proprio wprowadza DWA równorzędne, równoprawne ryty w Kościele Powszechnym, czego nigdy przedtem nie było. Określenie "ryt zwyczajny" i "forma nadzwyczajna" zostały wymyślone na tę okazję i tak na prawdę niczego nie znaczą! Nikt nie może mieć wątpliwości, że te dwie Msze to NIE JEST TEN SAM RYT. Widać to na pierwszy rzut oka. Tym niemniej, jeśli Mszę Trydencką słusznie uznano za oficjalny ryt Kościoła Powszechnego, to Kościół ma obowiązek to wprowadzić w praktykę, używać tego rytu. Dlatego samo Motu Proprio NIE ZAWIERA PRAKTYCZNIE ŻADNYCH WARUNKÓW. Co uważamy osobiście za wielki cud.
Należy pamiętać, że towarzyszący list nie ma już mocy prawa, ale to on jest uznawany za najważniejszy przez Konferencje Biskupów. Smutne.
Tym niemniej pocieszające jest rosnące zainteresowanie Mszą wśród młodych księży. I to jest nadzieja Kościoła, że oni, wracając do Mszy, odkryją też doktrynę, która odpowiada tej liturgii. Często tacy księża mówią, porównując te dwie Msze: TO DWA RÓŻNE ŚWIATY. Oby ten katolicki wygrał.
Motu Proprio jest jak ziarno drzewa rzucone na pustynię. Aby urosło, nie tylko trzeba czasu, ale i ochrony przed sępami i innymi dzikimi zwierzętami, które tylko czekają, aby zniszczyć wschodzącą roślinkę.