Jak widzimy na tym zestawieniu, chrześcijańskie niewiasty mają w swych strojach ludowych często zakryte włosy (dotyczyło to z reguły wszystkich mężatek, a kościele już wszystkich kobiet) co nie przeszkadza by użyte kolory były odbiciem piękna Boga. Elementem stroju ludowego była często (w zależności od kraju) chusta lub inne nakrycie głowy, które chroniło od wiatru, zimna lub słońca, a po wejściu do świątyni stawało się "ludową mantylką". Szarości i czernie w stroju niewieścim tyczyły czasu żałoby i wdowieństwa oraz kobiet poświęcających się Bogu z klasztorach, co było znakiem pokuty i oddzielenia się od świata.
Piękno stworzonego przez Boga świata połączyło się harmonijnie z surowym nauczaniem Apostoła Narodów św. Pawła.
"Każdy
mężczyzna, który się modli albo prorokuje z nakrytą głową,
hańbi głowę swoją. I każda kobieta, która się modli albo
prorokuje z nie nakrytą głową, hańbi głowę swoją,
bo to jest jedno i to samo, jak gdyby była ogolona. Bo jeśli
kobieta nie nakrywa głowy,
to niech się też strzyże; a jeśli hańbiącą jest rzeczą dla
kobiety być ostrzyżoną albo ogoloną, to
niech nakrywa głowę.”
1 Kor. 11,4-6
Na początku lutego gościł w Polsce kardynał Rajmund Leon Burke, promując polską edycję swojej książki pt. Boża miłość stała się Ciałem. Najświętsza Eucharystia jako sakrament miłości.
Spotkania z purpuratem, zorganizowane przez wydawcę (krakowskie
wydawnictwo AA) oraz Instytut Edukacji Społecznej i Religijnej im. ks.
Piotra Skargi, odbyły się w dwóch miastach 6 i 8 lutego: w Poznaniu
kard. Burke koncelebrował Mszę Pawła VI, w Krakowie odprawił uroczystą
Mszę pontyfikalną w rycie trydenckim. Ponieważ uczestniczyłem w
krakowskim spotkaniu, chciałbym pokrótce zrelacjonować jego przebieg i
podzielić się związanymi z nim przemyśleniami.
Na konferencję w Krakowie przybyło dobrze ponad 200 osób (w tym
kilkunastu duchownych), wypełniając po brzegi – dosłownie! – aulę bł.
Jakuba przy kościele oo. Franciszkanów. Kardynał został powitany i
przedstawiony przez krakowskiego ordynariusza, kard. Stanisława
Dziwisza, na co zgromadzeni zareagowali długimi, niemilknącymi
oklaskami. Wyrażały one z pewnością wdzięczność przybyłych za odważną i
stanowczą postawę kard. Burke’a, wyrażającą się m.in. w obronie
katolickiego małżeństwa przy okazji niedawnego synodu o rodzinie.
Kardynał Dziwisz nie pozostał na sali podczas krótkiego przemówienia,
a raczej odczytu swego współbrata, nie usłyszał więc, jak amerykański
purpurat wspomina niszczycielską reformę liturgiczną lat 60., wskazuje
na potrzebę zreformowania novus ordo Missae oraz opisuje
poważny kryzys dyscypliny kościelnej. Były to najbardziej pozytywne
aspekty całego spotkania i warto je podkreślić, zwłaszcza że jeszcze nie
tak dawno wszelkie aluzje do poruszonych problemów były traktowane
przez hierarchów jako objaw tradycjonalistycznej schizmy. Płynąca z ust
kard. Burke’a krytyka, choć delikatna i raczej ogólnikowa, to kolejny
głos przedstawiciela wysokiej hierarchii kościelnej (przypomnę, że
amerykański hierarcha od września ub.r. ponownie jest członkiem Kurii
Rzymskiej) potwierdzający publicznie kryzys w Kościele. Kard. Burke
poruszał wspomniane wyżej kwestie na kanwie przedstawienia roli
Eucharystii w swoim własnym życiu i pracy duszpasterskiej, wspominając
genezę powstania swej książki-komentarza do posynodalnej adhortacji
Benedykta XVI Sacramentum caritatis (2007).
W krótkim odczycie purpurata nie zabrakło laudacji pod adresem
„błogosławionego Pawła VI” i „świętego Jana Pawła II”. Było to o tyle
paradoksalne, że pierwszy był autorem tragicznej reformy liturgicznej (w
mniemaniu kardynała bezwzględnie wymagającej poprawy!), drugi zaś,
wedle słów hierarchy, zaczął pracować nad korektą reformy liturgicznej
dwa lata przed końcem swego bardzo długiego pontyfikatu. Powtórzę –
dopiero po 25 latach pontyfikatu! Kardynał chciałby więc jakoś (ale
jak?) pogodzić krytykę obecnego stanu liturgii w Kościele z kultem osób,
które ponoszą za ten stan największą odpowiedzialność…
Zdecydowanie najciekawsza była druga część spotkania, kiedy kard.
Burke odpowiadał na pytania publiczności; pytania skupiające się głównie
na tematyce obecnego kryzysu w Kościele. Ich poziom i zakres dobitnie
dowiodły, że przybyli słuchacze byli w większości katolikami
zatroskanymi o obecny stan Kościoła, przywiązanymi do tradycyjnej Mszy
świętej. Muszę niestety stwierdzić, że odpowiedzi, które padły, były
zazwyczaj ogólnikowe i mocno „dyplomatyczne”. Było to owszem zrozumiałe w
przypadku np. pytania o opinię odnośnie do tezy Antonio Socciego o
nieważności wyboru papieża Franciszka. Co do samych przesłanek kard.
Burke zasłonił się tajemnicą uczestnika konklawe, zaznaczając, że zna
osobiście i ceni włoskiego dziennikarza. Dodał jeszcze, że z punktu
widzenia prawa kanonicznego teza Socciego jest bardzo trudna do
udowodnienia.
Zapytany – w kontekście udzielenia przez papieża jurysdykcji kapłanom
Bractwa Św. Piusa X z okazji Roku Miłosierdzia – o możliwość
korzystania z sakramentów szafowanych przez kapłanów Bractwa, kard.
Burke stwierdził, że Bractwo Św. Piusa X „nie znajduje się w pełnej
łączności z Kościołem” (non sono in piena communione con la Chiesa
– ten fragment wypadł z tłumaczenia na język polski), zatem „nie należy
opuszczać swoich kościołów i swoich kapłanów”, zaś korzystać z tej
możliwości wolno jedynie w przypadku „absolutnej konieczności”. Był to
kolejny paradoks wypowiedzi kardynała – oto namawiał on do pozostawania w
parafiach, które, jak to wynikało z jego wcześniejszych słów, były
objęte kryzysem liturgii, dotykającym cały Kościół! Purpurat nie
sprecyzował przy tym, na czym wspomniana przezeń „absolutna konieczność”
miałaby polegać.
Zapytany o problemy wykluczania kapłanów chcących odprawiać Mszę
wszech czasów w swoich parafiach, kardynał powołał się na „hermeneutykę
ciągłości” Benedykta XVI i stwierdził, że jest wskazane, aby obie
„formy” rytu rzymskiego – klasyczna i nowa – wzajemnie się ubogacały,
nie tłumacząc, niestety, na czym konkretnie miałoby polegać ubogacenie
rytu trydenckiego przez ów „banalny produkt, powstały dla potrzeb
chwili”, by użyć słów kard. Ratzingera… Nawołując do reformy liturgii i
podkreślając działalność kard. Saraha, amerykański duchowny ani razu nie
powiedział, co należałoby zreformować i dlaczego.
Pytany o kryzys męskości w doczesnym świecie, kardynał pokusił się o
wskazanie powodów kryzysu w Kościele, których dopatrywał się jedynie w
upadku autorytetów i posłuszeństwa w latach 70. Było to o tyle dziwne,
że niszczycielska zmiana liturgii, której sam był świadkiem, została
przygotowana jeszcze w latach 60. Kardynał wyraźnie nie dopuszcza do
siebie myśli, że II Sobór Watykański może być współodpowiedzialny za
obecną sytuację w Kościele.
W komentarzach, które usłyszałem w trakcie i po spotkaniu, dawał się
odczuć pewien niedosyt, a nawet zawód. Nie wiem natomiast, ile osób
zauważyło nieoczekiwany komizm sytuacji – oto przywiązani do tradycyjnej
Mszy św. katolicy ze środowisk indultowych masowo kupowali przed i po
spotkaniu książkę wyjaśniającą m.in. jak owocnie i pobożnie korzystać z
nowej Mszy… Zakłopotanym katolikom nadal szukającym odpowiedzi na
nurtujące ich pytania szczerze polecam – niestety wciąż aktualny – List otwarty do zagubionych katolików abpa Marcela Lefebvre’a.
Autorem relacji jest p. Franciszek Malkiewicz.
http://news.fsspx.pl/2016/02/krakow-kard-rajmund-burke-o-kryzysie-w-kosciele-i-sytuacji-fsspx/
W
poniedziałek ósmego lutego w krakowskim kościele pod wezwaniem świętych
apostołów Piotra i Pawła Mszę Świętą w nadzwyczajnej formie rytu
rzymskiego odprawił kardynał Raymond Leo Burke z Rzymu. Było to pierwsze
tego typu wydarzenie w Krakowie po Soborze Watykańskim II. Kościół
pękał w szwach - zachęcamy do obejrzenia pięknych zdjęć z tej liturgii. Kardynał Raymond Leo Burke, były
arcybiskup metropolita amerykańskiego Saint Louis i prefekt Trybunału
Sygnatury Apostolskiej, a dziś zwierzchnik Suwerennego Zakonu
Maltańskiego, odwiedził Kraków w ramach wizyty w Polsce promującej jego najnowszą książkę. Prezentujemy kilka zdjęć z kościoła
świętych apostołów Piotra i Pawła. Wkrótce uzupełnimy galerię -
opublikujemy również relację filmową z tego niezwykłego wydarzenia.