sobota, 17 grudnia 2011

Mitt Romney, kandydat na prezydenta w U.S.A, przeciw laickości państwa




Mitt Romney, republikański kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, stara się w swoich wystąpieniach bronić prawa wierzących do publicznego świętowania np. Bożego Narodzenia, a nie, jak to ma się w zwyczaju, po prostu "holidays", czyli "czasu wakacji". Jeden z obywateli poskarżył się mu, że dzieci nie mogą obchodzić Świąt Bożego Narodzenia jako takich np. w szkołach, gdyż naraża je to na zarzut obrazy uczuć niewierzących. Romney tak się na ten temat wypowiedział:

"Wiem, ze są pewni ludzie, którzy chcieliby uczynić z tego narodu naród świecki, którzy chcą usunąć Boga ze wszystkiego, co w tym kraju istnieje... Wierzę, że powinniśmy mieć w przestrzeni publicznej religijne ozdoby i celebracje. I czy to miałby być żłóbek czy menora, czy rzeczy przedstawione w innych religiach, jest ważne dla nas jako dla społeczeństwa uznanie, że oczekujemy od Boga wielu naszych błogosławieństw."

To dobrze, że kandydujący na prezydenta broni miejsca dla religii w przestrzeni publicznej. Szkoda tylko, że ta obrona ma tak międzywyznaniowy charakter. Niestety, brak dziś polityków otwarcie przyznających prymat jedynej Prawdy w życiu publicznym. Dodajmy tylko, że Romney nie jest niestety katolikiem.

Planem Romneya na poprawę sytuacji w U.S.A. jest odbudowa Amerykańskiej ekonomii na fundamencie wolnej przedsiębiorczości, ciężkiej pracy i innowacji. Pragnie on zmniejszyć podatki, wydatki, ingerencje i rządowe programy. Chce zwiększyć handel, produkcję energii, zasoby ludzkie, oraz elastyczność zatrudnienia.

środa, 14 grudnia 2011

Przeciw znieważaniu Chrystusa we Francji - pod pozorem wolności myśli, satanizm

Ks. Régis de Cacqueray, Przełożony Dystryktu Francji, FSSPX, kazanie na 8 grudnia 2011, fragment


Gdy już sobie przypomnimy prawdy z Historii naszego Zbawienia, jest łatwo zrozumieć, iż te rożne sztuki, przeciwko którym protestujemy od wielu miesięcy, nie zostały stworzone przypadkiem, że połączenie pogardy, ośmieszania i nienawiści wobec jedynej Osoby Chrystusa nie jest trywialną rzeczą. Te spektakle nie mają za jedyny cel wyśmiania katolików, wywołania ich złości i czekania na to, aż się zmęczą po wielkiej ilości obelg na nich rzucanych.


Ich autorzy, dyrektorowie teatrów, aktorzy, ci, którzy je oglądają, pysznią się, ze są ludźmi o niezależnych umysłach, wolnych od starych złudzeń religii, zdolnymi mówić otwarcie o wszystkim. Oświadczają głośno i wyraźnie, że chcą mówić swobodnie na każdy temat, również o Chrystusie i religii, nie prosząc o pozwolenie kogokolwiek. Mówią, że są dumni ze swojego wolnego myślenia.

Ale ja zadaję pytanie: czy to jest rzeczywistość? Wolność tworzenia i wyrazu, której jak mówią bronią jest rzeczywiście ostatecznym przekonaniem, które nimi kieruje? Nie wierzymy w to; jeśli kiedykolwiek wierzyliśmy, to już w to nie wierzymy. Ale być może oni, ci ludzie, uważają się za ludzi wolnych?


My im mówimy, z naszej strony, iż tak, jak oni nas uważają za otumanionych dogmatami Katolicyzmu, my myślimy, że są pariasami i sługami, z mniejszą lub większą świadomością, nie wolności myślenia, ale satanizmu. Będą się przed tym powiedzeniem zapewne bronić i się tego zapierać.


Ale jeśli się będą bronić i zapierać, wówczas znajdą się w konieczności, by wytłumaczyć się ze spektakli, które proponują, gdyż nietrudno nam będzie dowieść, że to istotnie religia, której nazwa brzmi "satanizm", jest inspiracją tych sztuk. Wolna myśl, ta wolna myśl, którą się szczycą, zamiast czynić z nich wolnych ludzi, czyni z nich wasali piekła. Powinno się nazwać takie myślenie "myśleniem wasali", albo "poddaną myślą", nie wolną myślą.


Pospieszymy się. Pokażemy znaki, przykłady i dowody na ten wymiar religijny zupełnie odwrócony, który jest prawdziwym źródłem inspiracji anty-sztuki współczesnej. Na waszych scenach celebrujecie kult diabła, kultywujecie na nich prawdziwy satanizm, satanizm, do którego otwarcie się przyznajecie. Tego wieczora chcemy zerwać maskę tego wolnego myślenia, którą się zakrywacie, i oskarżyć o obecność subwencjonowanego satanizmu, który znajduje się w waszych teatrach, a one, przy tej okazji, stały się satanistycznymi świątyniami.


W istocie, za całkowicie przepełnioną hipokryzją fasadą słów Serrana, Castelluciego, którzy mówią, że są poszukującymi chrześcijanami, czy Garcii, rzekomego rozczarowanego chrześcijanina, kryje się zupełnie coś innego. Jedni i drudzy zarzekają się, że nie chcieli obrażać chrześcijan i lamentują nad brakiem poziomu intelektualnego i artystycznego katolików hiszpanskich czy francuskich, a zapewne niedługo belgijskich, ograniczonych, którzy pozostają podobno zamknięci na ich dzieła. (To ci sami katolicy, o których kardynał Vingt-Trois, ze znaną sobie zgodnością, powiedział, iż są « sympatycznymi idiotami ») - Prawda jest całkiem inna. Przypomnijmy sobie pewne fakty i pewne zdania.


Ze względu na liczne obecne tu dzieci, nie zagłębię się nad wyborem, jakiego dokonał Serrano, uwięziwszy i zanurzywszy Chrystusa w naczyniu ze swoim moczem. Wystarczy przypomnieć ten fakt. Czy wierzycie, ze to, na co nie zgodziłby się dla siebie żaden człowiek, ani na co nie zgodziłby się wobec innego, zostało zarezerwowane tylko dla Chrystusa przez przypadek?


Przejdę również szybko przez nieznośnie gwałtowne sceny sztuki Castelluciego, gdzie posłużono się dziesięcioletnimi dziećmi, rzucającymi sztucznymi granatami w oblicze Chrystusa, po czym to oblicze zostaje pokryte fekaliami. Czy myślicie, że taka zjadliwość wobec oblicza Chrystusa, zjadliwość jakiej nie spotkano wobec żadnej innej twarzy, wyszła po prostu z serca człowieka? Dlaczego ta nienawiść? Skąd pochodzi ta złość? To są prawdziwe pytania! Czy wierzycie, że ta niechęć, która się wlewa w serca dzieci od najmłodszych lat, przeciwko samemu Jezusowi Chrystusowi, jest po prostu z tej ziemi?


Castelluci wiele razy zupełnie otwarcie mówił o swoich źródłach inspiracji. Jego umysł został zatruty odwróconą lekturą Genesis, lekturą, której zresztą nie wymyślił. Ta lektura, inspirowana Gnoza i Kabala oraz różokrzyżowcami pokazuje po prostu, w scenie upadku naszych pierwszych rodziców, że Bóg Stworzyciel jest w rzeczywistości diabłem a diabeł jest Bogiem. Ten, który prześladuje naszych pierwszych rodziców i zakazuje im zjeść owocu z drzewa dobra i zła to miałby być ten zły i diabeł.


Natomiast wąż, który uspokaja Adama i Ewe, że mogą przekroczyć zakaz i zjeść ten owoc, jest Bogiem. To on przychodzi uwolnić naszych pierwszych rodziców od tego zakazu (niezgodnego z godnością człowieka), który padł, broniąc im zjedzenia tego owocu. Oto myśli, które znajdują się w duchu Castelluciego. Ten autor, bez żadnej trudności oświadcza, a propos swojej sztuki o Genesis, że ten, który go inspiruje, to Lucyfer: « Aniołem sztuki jest Lucyfer. » Przynajmniej rzeczy są nazwane po imieniu!


Jeśli chodzi o sztukę Garcii - tę, która jest grana dziś wieczorem w tym teatrze - jej lucyferyczna inspiracja jest wszechobecna w tym spektaklu. Centralnym tematem tej sztuki jest upadek: « Cieszcie się upadkiem i niech nikt wam w tym nie przeszkodzi. » Widać również kobietę, która rzuca się z samolotu w nicość. Na jej piersi jest taki napis: « upadły anioł ». Słychać aktora, który mówi: « Imitujcie mnie w upadku, czyńcie to, co ja ». Potem ukazuje się pisane wielkimi literami zdanie: « wiara w każdy grzech ». Temat upadku jest dokładnie tematem pobudzania do grzechu, jak to udowadnia, kilka chwil później, ekran, na którym świecą się słowa: « Wiara w samobójstwo ». Garcia również oświadcza: « Oto słowa upadłego anioła: szczęśliwi ci, którzy się rozbijają (...), którzy kończą pod kolami tramwaju. » Poza namawianiem do samobójstwa, apologią upadku i grzechu, słowa i zachowania, które się potem pojawiają, przeciwko Chrystusowi na krzyżu są tak straszne, ze nie mogę o nich mówić! Niedługo będziemy mogli dowieść, jak ta sztuka jest w rzeczywistości inspirowana lucyferycznymi rytuałami!


Oto jaka jest rzeczywistość. Posłuchajcie zresztą sloganów kontrmanifestantów. Po wykrzyczeniu « Wolność wyrazu », co skandują? Wołają: « Neron, wróć, są jeszcze chrześcijanie! » Oto więc ich słynna wolność myślenia? Co jeszcze mówią? « Trzy gwoździe, dwie deski, oto rozwiązanie! » Co za przykład tolerancji, neutralności i braku przemocy! A cytujemy jedynie najdelikatniejsze slogany, które wychodzą z ich ust! Zrozumcie: ta wolność wyrazu jest tylko złudzeniem. Jest fałszywą zasadą i jej głosiciele kryją się przed tym sofizmem, aby przemycić dosłownie piekielne przesłanie.


Za: La Porte Latine

wtorek, 13 grudnia 2011

Wielka manifestacja preciwko antychrystianizmowi w Paryżu


Zdjęcie: Republika jest laicka, Francja jest katolicka! Głosi transparent. Źródło: La Porte Latine


Kilka tysięcy katolików, przybyłych z całej Francji, manifestowało w niedzielę 11 listopada 2011 odpowiadając na apel Instytutu Civitas, pomiędzy placem Alma i Rond-Point na Polach Elizejskich, protestując przeciwko antychrześcijańskim sztukom teatralnym, a w szczególności przeciw "Golgotha Picnic" ("Piknik na Golgocie") wystawianej w to samo popołudnie w Teatrze Rond-Point.

Za: DICI

pokaz slajdów: http://www.dici.org/actualites/milliers-catholiques-ont-manifeste/

artykuł na ten temat: http://news.fsspx.pl/?p=133



WIELKI SUKCES PRZED TEATREM ROND-POINT W PARYŻU


Przemarsz zorganizowany tego 11 grudnia przez Instytu Civitas pomiędzy placem Alma i Rond-Point na Polach Elizejskich okazał się prawdziwym sukcesem.

Prawie siedem tysięcy katolików, tak z tradycyjnych kaplic jak i z sąsiednich kościołów, wspieranych przez obecność księży z rożnych środowisk, przede wszystkim modliło się wynagradzając za okrutne zniewagi wyrządzone Chrystusowi i chrześcijanom w sztuce, która była wystawiana w to popołudnie w Paryżu.

Dołączyli do nich nawet nie katolicy, a leżało im na sercu, by przekazać swoim wybranym i rodakom posłanie, iż nie chcą więcej widzieć, jak obraz Boga jest traktowany w najbardziej obrzydliwy ze sposobów.

Zdrowy rozsądek pozwoli zrozumieć, że nie chodzi tutaj o zamach na jakąś sztukę czy wolność, których to słów nadużywano przy tej okazji, ale po prostu o zagwarantowanie najbardziej elementarnej formy szacunku.

Podczas tego zgromadzenia panowała żarliwość i spokój. Jedyna "przemoc", którą mogli zauważyć dziennikarze, to obecność na ulicach Paryża młodego, niosącego nadzieję tłumu, zdecydowanego, by nie unikać debaty w najbliższych miesiącach, co niektóre media zdyskredytowały i obraźliwie nazwały "fundamentalizmem". Ale ci, którzy bronią Chrystusa, pamiętają o Jego Słowach, które zapewniały ich, ze będą błogosławieni, gdy będą cierpieć prześladowanie dla Jego Imienia.

Alain Escada, sekretarz generalny Institutu Civitas

źródło: http://www.laportelatine.org/communication/presse/2011/manifestationcivitas111211/paris111211.php

niedziela, 11 grudnia 2011

III Niedziela Adwentu

niedziela 11 grudnia 2011

Trzecia Niedziela Adwentu (Gaudete)


Ewangelia wg św. Jana 1,19-28.


Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie!» Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?" Odpowiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz». A wysłannicy byli spośród faryzeuszów.
I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała».

Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.



Fragment liturgicznego tłumaczenia Biblii



Komentarz do Ewangelii:

Św. Grzegorz Wielki (ok. 540-604), papież, doktor Kościoła
Homilia do Ewangelii, nr 7

"Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie"

"Ja chrzczę wodą, ale w pośrodku was stanął, którego wy nie znacie." Jan chrzci nie duchem, lecz wodą - nie będąc bowiem zdolny do odpuszczania grzechów, obmywa ciała chrzczonych wodą, a jednak nie obmywa ducha przebaczeniem. Czemu więc chrzci ten, który przez chrzest nie odpuszcza grzechów, jeśli nie po to: zachowany oto zostaje porządek jego Poprzednictwa i on, który przez swoje narodzenie szedł przed Mającym Się Narodzić, ma też przez udzielanie chrztu iść przed Panem, który przyniesie Chrzest; i on, który stał się Poprzednikiem Chrystusa przez przepowiadanie, ma się też stać Jego Poprzednikiem przez udzielanie chrztu, dając obraz Sakramentu.

Jednocześnie, ogłaszając tajemnicę, zaświadcza, że On zarówno stanął pośrodku ludzi, jak i pozostaje nieznany - ukazując się bowiem w ciele Pan istnieje zarówno widzialnie - ciałem, jak i niewidzialnie - w majestacie. O Nim też dodaje: "Ten jest, który za mną przyjdzie, który przede mną stał się" (J 1,15)... Nieco wcześniej mówiąc o tym, ujawnił też przyczyny Jego wyższej pozycji, gdy dodał: "bo był pierwszy niźli ja". Jakby otwarcie powiedział: Tym mnie, choć później narodzony, przewyższa, że On nie jest ograniczony czasem Swego narodzenia. On bowiem, który przez matkę narodził się w czasie, jest zrodzony poza czasem przez Ojca."

Jaką zaś wielką, płynącą z poszanowania pokorę jest Mu winien, okazuje to przez dodanie słów: "Nie jestem godzien, rozwiązać rzemyka obuwia Jego." Był u starożytnych obyczaj, że jeśli kto nie chciał przyjąć za żonę kobiety, która mu przypadała, to ten, który z kolei zgodnie z prawem bliższości miał ją poślubić, rozwiązywał my trzewik. Jako któż zatem pojawił się między ludźmi Chrystus, jeśli nie jako Oblubieniec Świętego Kościoła?... A że ludzie uważali Jana za Chrystusa (czego sam Jan się wypiera) przeto słusznie daje on świadectwo, że jest niegodny, by rozwiązać rzemyk u Jego obuwia. Jakby otwarcie mówił: Nie przypisuję sobie niezasłużenie imienia Oblubieńca (por. J 3,29).

Za: Ewangelia na co dzień
Toplista Tradycji Katolickiej
Powered By Blogger