Błyskawiczna laicyzacja. Malta podąża drogą Hiszpanii i Irlandii
Kiedy w 2009 roku byłem na Malcie, tamtejsi katolicy przekonywali mnie, że ich wyspa jest najbardziej chrześcijańskim państwem w Unii Europejskiej.
To u nich – jak mi mówili – najwięcej ludzi co niedzielę chodzi
do kościołów i najwięcej akceptuje moralne nauczanie Kościoła. Byli
przekonani, że procesy laicyzacyjne, jakie dotknęły inne kraje
śródziemnomorskie, ich nie dotyczą. Jako przykład podawali m.in. fakt,
że na Malcie obowiązuje prawo zabraniające rozwodów.
Dwa
lata później na wyspie odbyło się referendum, w którym większość
głosujących (52,67 proc. przy 72-procentowej frekwencji) opowiedziała
się za legalizacją rozwodów. Później przyszły kolejne doniesienia, które
wskazują na ostry zwrot kulturowy w tym kraju.
Zmiany nabrały przyspieszenia, gdy w 2013 roku do władzy doszła lewicowa Partia Pracy. Już rok później nadano parom jednopłciowym przywileje małżeńskie łącznie z prawem do adopcji dzieci. W 2015 roku przyjęto ustawę wprowadzającą do prawodawstwa maltańskiego ideologię gender, np. „prawo do integralności cielesnej i autodeterminacji“ (cokolwiek miałoby to znaczyć) dla osób o różnych orientacjach płciowych. Zalegalizowano też rozpowszechnianie zakazanej dotąd pornografii oraz zlikwidowano kary za bluźnierstwo.
Ostatnie tygodnie przyniosły kolejne znamienne informacje ze śródziemnomorskiej wyspy. W grudniu parlament w La Valetta przyjął jednogłośnie ustawę o zakazie tzw. terapii reparatywnej, mającej na celu wspomożenie osób o skłonnościach homoseksualnych do osiągnięcia trwałej dyspozycji do zawarcia stałego związku heteroseksualnego. Terapeuci, którzy będą chcieli pomóc takim ludziom, będą ścigani i grozić im będzie kara do 5 tysięcy euro oraz 5 miesięcy więzienia. Nawet doradzanie w tej kwestii będzie karalne.
Malta stała się więc pierwszym krajem państwem w Europie, który zakazał tego typu terapii. Co ciekawe, jest ona rozpowszechniona w Stanach Zjednoczonych i Europie (również w Polsce, gdzie działa m.in. ośrodek Odwaga). Swego czasu nakręciłem w Holandii film dokumentalny o dwóch takich centrach terapeutycznych. Zgłaszali się do nich cierpiący i zrozpaczeni homoseksualiści, którzy prosili o pomoc w pozbyciu się swej orientacji. W tych dwóch miejscach udało się to w ponad 1200 przypadkach. Tak więc nawet w Holandii, która była pionierem w realizowaniu agendy gejowskiej w życiu publicznym, nikt nie wpadł na taki pomysł jak na Malcie. W grudniu tamtejszy parlament uchwalił również prawo do operacyjnej zmiany płci dla młodych ludzi już od szesnastego roku życia.
W styczniu z kolei biskupi maltańscy wydali wytyczne dla duszpasterzy w sprawie implementacji w ich kraju papieskiej adhortacji „Amoris laetitia“. Zostały one opublikowane na łamach „L’Osservatore Romano“, co nadało im dodatkowej rangi. Hierarchowie stwierdzili, że od tej pory osoby rozwiedzione i pozostające w ponownych związkach nie mogą być już dłużej wykluczane od udziału w Eucharystii. Oczywiście, muszą spełniać pewne minimalne warunki, ale nie ma wśród nich wymogu – jak nauczał Kościół jeszcze za pontyfikatu Jana Pawła II – by powstrzymywali się od współżycia.
Podstawowym warunkiem, by osoby znajdujące się w cywilnych związkach niesakramentalnych mogły przystąpić do Komunii, jest „proces własnego rozeznania“, w którym człowiek „poprzez swe świadome i oświecone sumienie“ uzyskuje przekonanie, iż „pozostaje w zgodzie z Bogiem“. Nie potrzeba więc do tego nawet kierownika duchowego. Decyzja może być podjęta samodzielnie bez konieczności konsultowania jej z kimkolwiek.
Biskupi Malty nie są pierwszymi na świecie, którzy powołując się na „Amoris laetitia“ podjęli decyzję o dopuszczeniu osób rozwiedzionych i pozostających w ponownych związkach do Komunii. Wcześniej to samo zrobiły m.in. episkopaty Niemiec, Filipin i Argentyny, a także diecezje wiedeńska (podległa kardynałowi Schönbornowi) czy rzymska (podległa samemu Franciszkowi). Nowość polega na tym, że biskup Mario Grech zagroził suspendowaniem tym maltańskim księżom, którzy będą podważać tę decyzję i sprzeciwiać się udzielaniu Komunii rozwodnikom.
To, co się dzieje na Malcie, to ostrzeżenie dla Polski. Musimy pamiętać, że „skarb nosimy w glinianych naczyniach“ i nic nie jest dane raz na zawsze. Walka duchowa trwa…
Zmiany nabrały przyspieszenia, gdy w 2013 roku do władzy doszła lewicowa Partia Pracy. Już rok później nadano parom jednopłciowym przywileje małżeńskie łącznie z prawem do adopcji dzieci. W 2015 roku przyjęto ustawę wprowadzającą do prawodawstwa maltańskiego ideologię gender, np. „prawo do integralności cielesnej i autodeterminacji“ (cokolwiek miałoby to znaczyć) dla osób o różnych orientacjach płciowych. Zalegalizowano też rozpowszechnianie zakazanej dotąd pornografii oraz zlikwidowano kary za bluźnierstwo.
Ostatnie tygodnie przyniosły kolejne znamienne informacje ze śródziemnomorskiej wyspy. W grudniu parlament w La Valetta przyjął jednogłośnie ustawę o zakazie tzw. terapii reparatywnej, mającej na celu wspomożenie osób o skłonnościach homoseksualnych do osiągnięcia trwałej dyspozycji do zawarcia stałego związku heteroseksualnego. Terapeuci, którzy będą chcieli pomóc takim ludziom, będą ścigani i grozić im będzie kara do 5 tysięcy euro oraz 5 miesięcy więzienia. Nawet doradzanie w tej kwestii będzie karalne.
Malta stała się więc pierwszym krajem państwem w Europie, który zakazał tego typu terapii. Co ciekawe, jest ona rozpowszechniona w Stanach Zjednoczonych i Europie (również w Polsce, gdzie działa m.in. ośrodek Odwaga). Swego czasu nakręciłem w Holandii film dokumentalny o dwóch takich centrach terapeutycznych. Zgłaszali się do nich cierpiący i zrozpaczeni homoseksualiści, którzy prosili o pomoc w pozbyciu się swej orientacji. W tych dwóch miejscach udało się to w ponad 1200 przypadkach. Tak więc nawet w Holandii, która była pionierem w realizowaniu agendy gejowskiej w życiu publicznym, nikt nie wpadł na taki pomysł jak na Malcie. W grudniu tamtejszy parlament uchwalił również prawo do operacyjnej zmiany płci dla młodych ludzi już od szesnastego roku życia.
W styczniu z kolei biskupi maltańscy wydali wytyczne dla duszpasterzy w sprawie implementacji w ich kraju papieskiej adhortacji „Amoris laetitia“. Zostały one opublikowane na łamach „L’Osservatore Romano“, co nadało im dodatkowej rangi. Hierarchowie stwierdzili, że od tej pory osoby rozwiedzione i pozostające w ponownych związkach nie mogą być już dłużej wykluczane od udziału w Eucharystii. Oczywiście, muszą spełniać pewne minimalne warunki, ale nie ma wśród nich wymogu – jak nauczał Kościół jeszcze za pontyfikatu Jana Pawła II – by powstrzymywali się od współżycia.
Podstawowym warunkiem, by osoby znajdujące się w cywilnych związkach niesakramentalnych mogły przystąpić do Komunii, jest „proces własnego rozeznania“, w którym człowiek „poprzez swe świadome i oświecone sumienie“ uzyskuje przekonanie, iż „pozostaje w zgodzie z Bogiem“. Nie potrzeba więc do tego nawet kierownika duchowego. Decyzja może być podjęta samodzielnie bez konieczności konsultowania jej z kimkolwiek.
Biskupi Malty nie są pierwszymi na świecie, którzy powołując się na „Amoris laetitia“ podjęli decyzję o dopuszczeniu osób rozwiedzionych i pozostających w ponownych związkach do Komunii. Wcześniej to samo zrobiły m.in. episkopaty Niemiec, Filipin i Argentyny, a także diecezje wiedeńska (podległa kardynałowi Schönbornowi) czy rzymska (podległa samemu Franciszkowi). Nowość polega na tym, że biskup Mario Grech zagroził suspendowaniem tym maltańskim księżom, którzy będą podważać tę decyzję i sprzeciwiać się udzielaniu Komunii rozwodnikom.
To, co się dzieje na Malcie, to ostrzeżenie dla Polski. Musimy pamiętać, że „skarb nosimy w glinianych naczyniach“ i nic nie jest dane raz na zawsze. Walka duchowa trwa…