piątek, 19 lutego 2016

Jak się ubierać po katolicku? Radzi Doktor Kościoła -św. Franciszek Salezy

Data publikacji: 2016-02-15 12:00

Data aktualizacji: 2016-02-16 08:22:00
Jak się ubierać po katolicku? Radzi Doktor Kościoła
fot. 123.files.com
W czasie Wielkiego Postu w ogóle nie należy zawracać sobie głowy troską o strój; panna może ubrać się w odrobinę więcej pstrocin niż mężatka; mężczyźni, którzy zdobią sobie włosy lub zakładają zbyt wiele biżuterii „wszędzie za niewieściuchów są poczytani” – oto praktyczne rady jednego z największych ludzi w dziejach Kościoła. Rady dotyczące ubioru, które, mimo iż zostały spisane ponad czterysta lat temu, są aktualne do dziś. Warto się z nimi zapoznać! 

Każdy z nas wychodząc z domu chociaż przez chwilę zastanawia się co dziś ubrać. Inaczej przecież chcemy wyglądać idąc do pracy, inaczej idąc do teatru, inaczej na kawę, inaczej na spacer, inaczej do sklepu. Wydaje się, że najłatwiej mają zakonnicy – oni (przynajmniej teoretycznie) nie powinni mieć takiego problemu. Był jednak zakonnik (ba! założyciel zakonu!), który rozumiał ten problem świeckich i postanowił wyjść mu naprzeciw.
Mowa o Franciszku Salezym, świętym, ogłoszonym przez papieża Piusa IX również Doktorem Kościoła. Dał on licznym swym uczniom jasną instrukcję, co i kiedy zakładać na siebie, w jakiej części roku liturgicznego, oraz w zależności od stanu cywilnego.

Rozdział jego „Filotei, czyli drogi do życia pobożnego” zatytułowany „O przystojności w ubiorach” stanowi wykładnię dla kobiet, jak i mężczyzn. Warto, by uwagę na niego zwrócili przede wszystkim panowie, którym w dzisiejszych czasach wydaje się, że jeżeli Kościół nawołuje do skromności, często należy to odebrać jako wezwanie do dziadostwa. Nic bardziej mylnego.



Oto co do powiedzenia na temat ubioru ma Doktor Kościoła, święty Franciszek Salezy. Tłumaczenie z połowy XIX wieku dodatkowo pozwala nam obcować z polszczyzną sprzed stu pięćdziesięciu lat:

[Święty] Paweł wymaga od pobożnych niewiast (co i o mężczyznach rozumieć potrzeba), aby się przystojnie, wstydliwie i skromnie ubierały. Przystojność szat i innych strojów zawisła od materii, kształtu i ochędóstwa.

Ochędóstwo zawsze jednostajnie w szatach naszych powinno być zachowane, na których ile można żadnej plamy ni brudu cierpieć nie mamy. Bo ochędóstwo powierzchowne znakiem jest poniekąd wnętrznej przystojności; skąd sam Pan Bóg wymaga czystości ciał po tych, którzy ołtarzom służą i którzy drugich w pobożności zaprawować powinni. Kochaj cię tedy, Filoteo, w ochędóstwie i nie cierp, żeby się za tobą podszewki albo szmatki jakie włóczyć miały; znak to jest lekkiego poważania tych, z którymi przestajesz, gdy do nich w niepozornej szacie przychodzisz. Ale też z drugiej strony wystrzegaj się przesady i lekkomyślności w strojach.

Co do materyi i kształtu strojów, tych przystojność do różnych okoliczności czasu, lat, stanu, towarzystwa i okazyi powinna być zastosowaną. Zwyczajnie się wszyscy lepiej stroją w święta według każdej uroczystości; w czasie zaś pokuty, jak to w post wielki, niktby o strojach myśleć nie powinien. Weselnemu czasowi weselna przynależy szata, pogrzebowemu żałobna. Na dworach każdy się stronie nosi, w domu skromniej już zachować się powinien. Zamożna pani może się przy mężu stroić, gdy tego od niej wymaga; jeżeliby zaś w jego niebytności czynić chciała, pytać ją będą komuby się tym osobliwym podobać zamyślała strojem. Pannom pstrocin więcej się pozwala, te bez nagany mogą chcieć podobać się wielu; tym jednak tylko umysłem, aby w sobie jednego z nich pozyskały w małżeństwo. I wdowom, które za mąż iść zamyślają nikt za złe mieć nie może, gdy się stroją, byle się płochości wystrzegały, ponieważ były już gospodyniami i wdówstwo w smutku przepędziły. Ale wdowom prawdziwym, które nie tylko ciałem, ale i umysłem wdowiej przestrzegają przystojności, inny stój nie przynależy prócz pokory, skromności i pobożności; bo jeśli usidlić jeszcze kogo zamierzają, nie są wdowami prawemi, a jeżeli o tem nie myślą, na cóż te siatki zastawiać? Wszak i gościnna, która nie chce już przyjmować w dom swój przechodniów, powinna zdjąć już z niego znak przywieszony. Gdy wreszcie ludzie starzy chcą być pięknymi, każdy się z tego śmieje, gdyż ta lekkość ledwo młodzieży może uchodzić. Prostych tedy, Filoteo, a skromnych używaj strojów, gdyż te i piękność najwięcej zdobią i szpetności najlepszą są wymówką.

Święty Piotr upomina niewiasty, a osobliwie młode, aby włosów wytwornie kręconych i w pierścionki albo wężyki trefionych nie nosiły. Mężczyźni, którzy się temi fraszkami bawią, wszędzie za niewieściuchów są poczytani, białogłowy zaś, próżność kochające są miane za takie, co są słabe w czystości, a jeśli mają tę cnotę, nie znać jej przynajmniej pomiędzy tylą pstrocin i błyskotek. Ale rzecze kto: tak strojąc się nic złego nie zamyślam. Ja zaś odpowiadam com i gdzieindziej powiedział: że zły duch ułowić co przez to zamyśla: życzyłbym, aby ci, którzy duszę swą w ręce moje oddali, najlepiej w każdem towarzystwie ubrani byli, ale przy tym najmniej przesady i wystawności mieli; że o to starać się raczej należy, aby (jak jest w przypowieściach Salomona) przybraniśmy byli w przyjemność, przystojność, wspaniałość, i że podług zdania świętego Ludwika, tak się każdy, jak stan jego wymaga, nosić powinien, aby mu ani rozsądni, ani bogobojni nie rzekli, że jej nie dobrał. Jeżeli by zaś młodzi na samej przystojności nie przestawali, natenczas zdania rozsądnych trzymać się potrzeba.

Czy istnieje więc jeden właściwy sposób, by się ubrać? Oczywiście nie – święty Franciszek Salezy podkreśla, że wiele zależy od kontekstu. Ale naszym celem powinna zawsze być elegancka prostota. Skromność, lecz nie niechlujstwo. Szyk, lecz nie krzykliwość.

No i panowie – nie bądźcie zniewieściali!

malk
(Cytat ze św. Franciszka Salezego za „Filotea, czyli droga do życia pobożnego, Wydawnictwo Księgarni Nowej A. Paplińskiego, 1859 r.)

czwartek, 18 lutego 2016

środa, 17 lutego 2016

O co chodzi z pozamałżeńskimi tańcami damsko-męskimi? (30 pytań i odpowiedzi)

W niniejszym tekście zebrałem najczęściej pojawiające się pytania odnośnie zagadnienia tzw. pozamałżeńskich tańców damsko-męskich (dalej będę stosować zazwyczaj określenie: „tańce d-m” albo „pozamałżeńskie tańce d-m”) udzielając przy tym na nie dłuższych bądź krótszych odpowiedzi. Jak można ganić tańce damsko-męskie, skoro Pan Jezus uczestniczył w weselu w Kanie Galilejskiej? Czy to nie prawda, że Dawid tańczył przed Arką Pańską, a jeśli to prawda, to co z tego faktu ma wynikać? Czy to prawda, że św. Augustyn i św. Franciszek Salezy chwalili tańce damsko-męskie? Czy ganienie tańców damsko-męskich to niekatolicki purytanizm? Co to są bliskie okazje do grzechu i dlaczego większość tańców damsko-męskich do takowych należy? A co z papieżem Franciszkiem, który przyznawał się do tego, iż w młodości tańczył tango? I co w ogóle należy rozumieć pod pojęciem „pozamałżeńskich tańców damsko-męskich”? Na te i wiele innych pytań znajdziesz drogi Czytelniku odpowiedź w poniższym opracowaniu.

Pytanie 1: Czym są w zasadzie pozamałżeńskie tańce damsko-męskie?
By jaśniej odpowiedzieć na to pytanie, zacznijmy od tego, czym na pewno nie są „pozamałżeńskie tańce damsko-męskie” ? Z pewnością nie są więc to tańce, w których mężczyźni i kobiety tańczą w oddzielnych od siebie grupach. Trudno też nazwać mianem takich tańców, te z nich, gdzie co prawda osoby jednej płci widzą osoby tańczące należące do drugiej płci, ale wykonywane w danym tańcu ruchy, pozy i gesty nie mają na celu podkreślania cielesnej atrakcyjności drugiej płci – nie jest więc raczej tańcem d-m np. breakdance mimo iż mężczyźni go wykonujący mogą być przy tym obserwowani przez kobiety. Nie sądzę też, by tańcem d-m można było określić „podrygiwanie” czy podskakiwanie na jakimś koncercie dokonywane w co prawda mieszanej płciowo grupie, ale któremu nie towarzyszy intencjonalne zorientowanie się na drugą płeć (w znaczeniu ruchów mających zwracać uwagę na odmienność płciową danej osoby czy też bliskości cielesnej wyrażającej się we wzajemnym dotykaniu się takich osób).


To, że wymienione wyżej rodzaje tańców trudno by było zaliczyć do ich „d-m” gatunku nie znaczy jednak od razu, iż wszystkie z nich z pewnością są dobre albo niegroźne. Należałoby raczej powiedzieć, że jedne z nich są dobre, a inne złe, jedne moralnie bezpieczne, a inne duchowo niebezpieczne. Jeśli np. dany taniec nie wyraża co prawda pożądliwości seksualnej, ale np. stanowi uzewnętrznienie ducha buntu, agresji albo pogańskich wierzeń, to z pewnością nie jest to taniec, który mimo braku jego „d-m” charakteru należałoby pochwalać czy doradzać innym. Jednak ze względu na brak powiązania takich rodzajów tańca z zagrożeniami przeciw cnocie czystości i wstydliwości można przyjąć, iż stosunkowo wiele z nich stanowi dobrą, pożyteczną i niewinną rozrywkę.
Co zatem należałoby określić mianem „pozamałżeńskich tańców d-m”? W sensie intencjonalnym, jako tego rodzaju taniec trzeba by nazwać takie taneczne pląsy i ruchy, których celem jest zwrócenie uwagi osoby płci przeciwnej na seksualną odmienność i jej cielesną atrakcyjność. Na przykład, dany mężczyzna widząc, iż kobiety patrzą na niego jak tańczy, może specjalnie wówczas wypinać do przodu swą klatkę piersiową, po to by w ten sposób wyeksponować swą muskulaturę. Z kolei, tańcząca niewiasta, po to by zwrócić na siebie uwagę mężczyzn, może do tańca założyć krótszą niż zwykle spódniczkę i bluzkę z głębszym niż zazwyczaj dekoltem, a przy tym będzie jeszcze podkreślać niektóre ze swych cielesnych walorów, poprzez bardziej intensywne ruchy klatką piersiową, biodrami czy pośladkami. I w tym sensie, nawet taniec, w którym mężczyzna i niewiasta nie dotkną się choćby przez chwilę mogą być nazwane tańcem d-m – z przykładem tego rodzaju tańców dość często mamy do czynienia na tzw. dyskotekach. Do takich tańców można też zaliczyć popularne występy tzw. cheerleaderek, które co prawda tańczą w jednopłciowych grupach, ale ich strój, pozy i gesty przy tym wykonywane nie pozostawiają wątpliwości, iż mają na celu zwrócenie uwagi na seksualną atrakcyjność tych tancerek.
Bardziej zaś ewidentnym przykładem czegoś co można i należałoby nazwać pozamałżeńskim tańcem d-m jest sytuacja, w której niepoślubione sobie osoby płci przeciwnej, które weszły już w swym życiu w okres odczuwania seksualnych pragnień, podczas tańczenia dobierają się w pary, mniej lub bardziej dotykając się przy tym nawzajem (trzymanie się ręce, objęcia w ramionach albo w okolicach bioder, uściski, przytulenia, etc.). Tego typu tańce są typowe dla przeróżnych „prywatek”, dancingów, balów, wesel i tym podobnych imprez.
Mówiąc więc w skrócie, pozamałżeńskimi tańcami d-m należy określić takie tańce, w których niepoślubione sobie, a dojrzałe lub dojrzewające płciowo osoby płci przeciwnej w pewien specjalny sposób, za pomocą ruchów, póz i gestów oraz mniejszej bądź większej bliskości cielesnej ukierunkowują się nawzajem swą uwagę. I właśnie z istnieniem tego rodzaju tańców wiąże się najwięcej moralnych problemów, niebezpieczeństw i kontrowersji, o których będzie poniżej mowa.

(dalej http://salwowski.msza.net/pub/o-co-chodzi-z-pozamalzenskimi-tancami-damsko-meskimi-30-pytan.html)

Mirosław Salwowski

wtorek, 16 lutego 2016

W niedzielę 17 kwietnia 2016 bierzmowanie w FSSPX


W niedzielę 17 kwietnia  w Kościele pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Warszawie o godzinie 10.00. zostanie udzielony

Sakrament bierzmowania.

Sakramentu  udzieli J.E. bp Alfonso de Galarreta. Chętni powinni zgłaszać się do duszpasterza kaplicy do której uczęszczają regularnie na Msze św. Zgłoszenia będą przyjmowane do końca lutego.

 ks. Anselm Ettelt FSSPX
Toplista Tradycji Katolickiej
Powered By Blogger