Święty Antoni, który jest tak dobry dla tych, którzy go wzywają, potrafił się okazać żarliwym obrońcą wiary katolickiej, przez co zasłużył na miano młota na heretyków. Musiał się zmierzyć z heretykiem katarskim, który pustoszył w owym czasie sporą część Francji. Kiedy głosił kazania w Bourges, jeden z najzacieklejszych prozelitów albigeńskich spierał się z nim, szczególnie zaś negował rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Eucharystii. "Nie wystarczy mi wierzyć, ja muszę zobaczyć!" mówił.
Przepełniony współczuciem na widok takiej zaciekłości, przyjmując wyzwanie, święty Antoni zaproponował co następuje: "Jeżeli twój muł uklęknie przed Eucharystią, czy uwierzysz w dogmat rzeczywistej obecności?" "Przyjmuję to wyzwanie", odpowiedział heretyk. "Zamknę mojego muła i nic mu nie dam do jedzenia przez trzy dni. Potem go tu przyprowadzę, i pokażę mu owies. Ty przyniesiesz hostię. Jeśli zgłodniałe zwierzę zostawi owies i uklęknie przed hostią, wówczas uwierzę".
Święty spędził trzy dni na poście i modlitwie. Chodziło o Bożą cześć. Ustalonego dnia, święty wstępuje na plac z Przenajświętszym Sakramentem, w głębokim skupieniu. Heretyk przyprowadza muła. Ten, ku zdziwieniu tłumu, zdecydowanie zbliża się ku świętej Hostii, klęka przed nią, i wstaje dopiero na rozkaz świętego Antoniego. "Wstydźcie się, niewierzący", woła ten ostatni, "kiedy zwierzę bezrozumne daje wam podobną lekcję!"
Wierny swojej obietnicy, heretyk się nawrócił, pociągając za swoim przykładem tych, którzy jeszcze się chwieli w wierze.
Święty Antoni, przyjdź z pomocą naszej wierze!
Za: Le Pain des Pauvres de Saint Antoine, nr 11, 6 stycznia 2011, Morgon, Kapucyni Tradycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz