16:14, 05.10.2016 | Małgorzata Rostowska
Nie
wiadomo, gdzie Mieszko I przyjął chrzest, a polanę z obrazu Matejki
można włożyć między bajki. Za to dzięki średniowiecznej księdze
odnalezionej przez przypadek w Sandomierzu można odtworzyć, jakie pieśni
zaśpiewano podczas liturgii odprawionej w tę najważniejszą dla polskiej
historii sobotę. W listopadzie usłyszymy je w płockiej katedrze. Po
raz pierwszy w Polsce! Mało tego - koncert poprowadzi słynny Marcel
Peres!
Mieszko I nie został ochrzczony w biały
dzień na polanie, jak chciał tego Matejko. Muzykolog i mediewista dr
hab. Jakub Kubieniec nie ma co do tego wątpliwości.
Mieszko wcześnie poszedł spać
Bardziej prawdopodobne, że zapadał już
zmrok. Władca Polan zapewne wszedł do kościoła w białej szacie. W ławie
uklękła Dobrawa. W ciszy świątyni rozległ się chorał gregoriański. Była
pewnie Wielka Sobota, bo przed wiekami właśnie wtedy odbywały się
chrzty. Rozpoczynała się liturgia wigilii paschalnej. Gdy było już po
wszystkim, polski władca pewnie był zmęczony. Musiał wcześniej położyć
się spać, by nazajutrz - snuje opowieść sprzed wieków prof. Kubieniec
- wstać na swą pierwszą w życiu rezurekcję.
Nie wiemy, czy nasz protoplasta został ochrzczony przez zanurzenie
w specjalnym baptysterium przypominającym sadzawkę we wnętrzu
kościoła, czy polano mu głowę nad chrzcielnicą. Ba, nie wiemy nawet,
czy stało się to w Gnieźnie, Poznaniu, Ostrowie Lednickim czy
Ratyzbonie. Za to można odtworzyć z dużym prawdopodobieństwem liturgię
chrzcielną pierwszego polskiego władcy i wykonane wówczas śpiewy.
Właśnie je usłyszymy w płockiej katedrze w wykonaniu słynnego Marcela
Pérèsa oraz zespołów: Jerycho i Bractwo Różanego Wianka już w
listopadzie.
Wszystko dzięki muzykologom - dr. hab.
Jakubowi Kubieńcowi i dr. Bartoszowi Izbickiemu, a także miastu, które
przystało na ich niecodzienną propozycję. Brzmiała ona mniej więcej
tak: Zaśpiewamy to, co 1050 lat temu słyszał Mieszko I, Dobrawa,
biskupi z zagranicy i cała świta podczas chrztu.
Niespodziewane odkrycie. A wszystko przez pomyłkę
Cały projekt, który realizują obaj
panowie, miał wyglądać nieco inaczej. Ale plany zmieniły się, gdy w
Sandomierzu Jakub Kubieniec dokonał przez przypadek (wybrał się tam w
innym celu) niespodziewanego odkrycia w sandomierskiej bibliotece
diecezjalnej.
Okazało się bowiem, że gdy wziął do ręki
rękopis, opisany w katalogu jako antyfonarz z XVI wieku, wewnątrz
zamiast niego odnalazł o ok. 150 lat starszy graduał z połowy XIV w.!
-
Dla muzykologa jest jasne, że to dwa zupełnie różne typy ksiąg, ale
pomyłki w tym zakresie zdarzają się stosunkowo często zarówno w starych,
jak i nowych katalogach- mówi prof. Kubieniec.
W skrócie mówiąc - antyfonarz to księga godzin kanonicznych, a graduał - zbiór pieśni wykonywanych podczas liturgii mszalnej.
- Byłem bardzo zaskoczony odkryciem -
nie ukrywa wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Nie odnotowano go w
fachowej literaturze muzykologicznej, bo do tej pory, mimo
szczegółowych badań i kwerend m.in. ks. prof. Jerzego Pikulika, nikt nie
wiedział o jego istnieniu.
Średniowieczny graduał umknął badaczom i
przeleżał całe lata (a może wieki?) zupełnie zapomniany. Odnalazł się
teraz. W sam raz na 1050. rocznicę chrztu Polski.
Ceremonia trwała i trwała!
Zabytkowy rękopis przydał się w ustalaniu, jak od strony liturgii mogło wyglądać to wydarzenie sprzed ponad dziesięciu wieków.
- Cała kościelna uroczystość mogła
trwać nawet cztery - pięć godzin - ocenia prof. Kubieniec. - Było to tak
uroczyste i ważne wydarzenie, że zapewne nie szczędzono na nie czasu.
Zapewne po udzieleniu chrztu Mieszko
przystąpił również do sakramentu komunii św. i bierzmowania - przed
wiekami bowiem sakramenty inicjacji chrześcijańskiej przyjmowało się
jednocześnie. Do dziś tę tradycję przechowują Kościoły wschodnie.
Liturgia przybyła z Bawarii i Nadrenii
Średniowieczne księgi liturgiczne z
Bawarii i Nadrenii, które zdaniem badaczy miały największy wpływ na
polską tradycję muzyczno-liturgiczną u początków chrześcijaństwa,
zdradzają nam, jak mógł wyglądać obrzęd chrztu i wielkosobotnia msza.
- Choć dopiero Sobór Trydencki ujednolicił liturgię, rytuały nie zmieniały się wówczas tak szybko jak dziś, a różnice dotyczyły szczegółów jak sformułowanie słów w modlitwie czy liczba przyklęknięć - mówi Bartosz Izbicki.
Uczynny kopista zostawił nam w nutach wskazówki
Ale już wybór czytań i pieśni często
różnił się w zależności od diecezji. Informację o śpiewach liturgicznych
przynosi najstarszy zachowany w Polsce graduał z Wiślicy (czyli zbiór
śpiewów mszalnych) datowany na ok. 1300 r., a manusprypt odkryty
niedawno w Sandomierzu pozwala w pewnej mierze rozwikłać zapisane w
nutach zagadki o wykonaniu danych partii.
- Rękopis za pomocą niuansów notacyjnych
przekazuje nam cenne wskazówki wykonawcze dotyczące m.in. rytmu,
zdobień, wariantów melodii - mówi Bartosz Izbicki. - Jeśli na przykład
kopista zaznaczył nutę jako podwójną, a gdzie indziej występuje ona jako
pojedyncza, to możemy przypuszczać, że tu śpiewano ją jako dłuższą.
- Wszystkie te wskazówki są bardzo interesujące, bo zwykle te zapisy są bardzo ascetyczne - dodaje prof. Kubieniec.
Pewność mogłyby dać tylko... nagrania
Te dwa polskie rękopisy zostały
porównane ze źródłami bawarskimi i nadreńskimi - to przybliżyło badaczy
do odtworzenia śpiewów liturgii chrzcielnej Mieszka I.
Jak bardzo prawdopodobne jest to, że
faktycznie 1050 lat temu właśnie takie pieśni i właśnie w ten sposób
wykonane słyszał Mieszko I?
- Bardzo prawdopodobne - twierdzą zgodnie.
Czym musielibyśmy dysponować, by mieć pewność?
- Nagraniami - śmieje się Bartosz
Izbicki. - Inaczej zawsze będą pewne różnice. Nawet gdybyśmy porównali
wykonanie hejnału z wieży mariackiej dziś i sto lat temu, zauważylibyśmy
zmiany. A tu mówimy nie o prostej melodii, ale o zasobie setek śpiewów i
utworów, często przekazywanych z pamięci z pokolenia na pokolenie.
Trzon pozostał jednak ten sam.
Pieśni o ślepcu z płockich antyfonarzy
Jak zapowiada Bartosz Izbicki, podczas koncertu w Płocku pieśni i części mszy zostaną skrócone do godziny. Mają w tym wprawę.
-Dwa lata temu na Festiwalu Muzyki
Jednogłosowej przedstawialiśmy śpiewy ku czci św. Zygmunta, które
niegdyś wykonywane były jako całodobowe oficjum - wspomina Bartosz
Izbicki.
Do koncertu wybrano najciekawsze
fragmenty bogatej liturgii Wielkiej Soboty poszerzone o prolog, na który
składają się śpiewy związane z przygotowaniem do chrztu.
- Zaśpiewamy pieśni inspirowane
ewangeliczną historią spotkania przez Pana Jezusa ślepca w drodze do
Jerycha, a nawiązujące do legendy, zgodnie z którą do momentu chrztu
Mieszko był ślepy - zapowiada muzykolog. - Mówimy „legendy”, bo ta
opowieść zbyt często powtarza się w przypadku również innych
średniowiecznych władców.
Co ciekawe pieśni o ślepcu,
reprezentujące najstarszą warstwę chorału gregoriańskiego, zostały
zaczerpnięte z XV-wiecznych płockich antyfonarzy.
W programie koncertu są również m.in.
pieśni związane z obrzędem poświęcenia ognia, wielkosobotnie czytania i
kantyki, Litania do Wszystkich Świętych, a także pieśni związane
bezpośrednio z liturgią chrzcielną oraz następnie - części stałe mszy
Wielkiej Soboty. Na koniec wykonana zostanie antyfona „Quasi modo geniti
infantes” śpiewana podczas mszy w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, gdy
dokonywano obrzędu zdjęcia przez nowo ochrzczonych białych szat, które
nosili przez cały tydzień.
Słynny Pérès. Po raz drugi w Płocku, po raz pierwszy z takim repertuarem
Koncert zostanie przygotowany podczas
warsztatów w Warszawie, które poprowadzi Marcel Pérès, ikona światowej
muzyki dawnej. To również on poprowadzi koncert finałowy w Płocku i
zaśpiewa partie solowe.
- To będzie pierwszy raz, gdy Marcel
Pérès wykona utwory zaczerpnięte nie ze starorzymskich czy korsykańskich
rękopisów, ale polskiego graduału - cieszy się dr Izbicki. - To
niebywałe, że muzyk tej klasy będzie pracował nad polskimi źródłami.
- Cieszę się, bo to wydarzenie wpisuje się w naszą dbałość o kulturę wysoką - podkreśla prezydent Płocka, Andrzej Nowakowski. - Ten koncert będzie z jednej strony fantastycznym zamknięciem obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski, a z drugiej z radością przyjmą go ci płocczanie i mieszkańcy innych polskich miast, którzy uczestniczą w odbywającym się od przeszło 20 lat w Płocku Festiwalu Muzyki Jednogłosowej. Jestem przekonany, że zarówno repertuar, jak i nazwisko słynnego Marcela Pérèsa przysłużą się promocji naszego miasta w Polsce.
Koncert odbędzie się w czwartek, 10 listopada o godzinie 19.00 w płockiej katedrze. Wstęp jest bezpłatny.
Dr hab. Jakub Kubieniec - muzykolog, adiunkt w Instytucie Muzykologii UJ, badacz średniowiecznego chorału łacińskiego.
Dr Bartosz Izbicki - historyk i
muzykolog współpracujący z Zakładem Muzykologii Instytutu Sztuki PAN,
twórca Bractwa Śpiewaczego Vexilla Regis oraz zespołu Jerycho. Prowadzi
projekt badawczy polegający na opracowaniu i udostępnianiu
najważniejszych polskich rękopisów średniowiecznych. Wystąpił na płockim
FMJ w 2014 r. Od tego czasu z zespołem Jerycho wykonał ponad 40
koncertów prezentujących muzykę z polskich źródeł oraz wydał trzy płyty.
Marcel Pérès- światowej sławy
francuski muzykolog, kompozytor, autorytet w teorii i wykonaniu chorału
gregoriańskiego. Z założonym przez siebie zespołem Ensemble Organum
nagrał kilkadziesiąt płyt, cały czas ma pomysły na kolejne. Wystąpił na X
Festiwalu Muzyki Jednogłosowej w 2004 r. Robert Majewski określił ten
koncert mianem „największego wydarzenia artystycznego w powojennym
Płocku”.
Warsztaty i koncert są elementem
finałowym projektu "Chrzest Polski - muzyczne korzenie i dziedzictwo"
realizowanego przez Stowarzyszenie Muzyka Dawna w Jarosławiu w ramach
programu Narodowego Centrum Kultury "Chrzest 966".
(Małgorzata Rostowska)
http://portalplock.pl/pl/11_wiadomosci/13508_odtworza_chrzest_mieszka_sprzed_ponad_tysiaca_lat_i_to_w_plocku.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz