Kapłan
pochylony na środku ołtarza, mówi:
S.
Suscipe
sancta Trinitas hanc oblationem, quam tibi offerimus ob memoriam passionis, resurrectionis et ascensionis Iesu Christi, Domini nostri: et in honorem beatae Mariae semper virginis, et beati Ioannis Baptistae, et sanctorum Apostolorum Petri et Pauli, et istorum, et omnium Sanctorum: ut illis proficiat ad honorem, nobis autem ad salutem: et illi pro nobis intercedere dignentur in coelis, quorum memoriam agimus in terris. Per eumdem Christum, Dominum nostrum. Amen. |
Przyjmij,
Trójco Święta, tę ofiarę, którą Ci składamy na pamiątkę Męki, Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa, Pana naszego, oraz na cześć Najświętszej Maryi Zawsze Dziewicy, świętego Jana Chrzciciela, świętych Apostołów Piotra i Pawła, a także tych (których szczątki są w ołtarzu) i wszystkich świętych: niech posłuży im ku chwale, nam zaś pomoże do zbawienia; niechaj ci, których ze czcią wspominamy na ziemi, raczą orędować za nami w niebie: przez tegoż Chrystusa, Pana Naszego. Amen. |
Ofiara Mszy świętej jest składana
przed obliczem Trójcy. Tego samego Boga, który stworzył Niebo i
ziemię, tego, który stworzył Aniołów i ludzi, i który w swej
łaskawości postanowił uratować od wiecznego nieszczęścia dzieci
Adama i Ewy. Tego, który jest Wszechmocny, wszechobecny, wieczny,
nieskończenie Święty. Tego, który daje ze swojej pełni życie
stworzeniu, a zbawienie ludziom i aniołom. Tego, który od samego
grzechu Adama postanowił, że Druga Osoba Trójcy, Słowo, stanie
się Ciałem, stanie się człowiekiem, i weźmie na siebie cały
ciężar grzechów, win całej ludzkości. Gdy patrzymy na piękno
tego świata, tak na największe szczyty gór, jak i najzwyklejsze
źdźbło trawy, to wiemy, że On jest ich Stwórcą. Stwórcą
kochającym i dobrym. Źdźbło chwieje się i żyje kilka dni, góry
stoją nieruchomo i długo. Ale oba te stworzenia istnieją dzięki
dobroci Pana... my, ludzie, mali, duzi, ważni i mniej ważni,
dorośli i dzieci, istniejemy, gdyż tego chce Bóg. Jak bardzo
trzeba być za to wdzięcznym... ale mamy na swoim koncie wiele
grzechów, wiele głupstw, wiele błędów, a nawet świadomych
zdrad... i za to wszystko Bogu składana jest doskonała Ofiara...
jest ona tym, co najbardziej służy nam do zbawienia.
Gdy przychodzimy do ołtarza, nie
przychodzimy jednak przed ten ołtarz sami... Wokół nas często nie
ma zbyt wielu ludzi, szczególnie w tygodniu, a jednak nawet gdybyśmy
byli sami w kościele, to nie jesteśmy sami. Główną postacią na
Mszy świętej jest oczywiście sam Chrystus... To On w osobie
kapłana ofiaruje się dla nas. Za nas. Za nasze grzechy, za całą
naszą słabość, za winy małe i duże. Te całkiem świadome, a
więc najcięższe, i te nie do końca przez nas zauważone, a jednak
niszczące Boży obraz w nas... On tu jest – w osobie kapłana. Ale
i na ołtarzu, w białej Hostii, On stanie się rzeczywiście obecny.
Jest więc Ten, dla którego przychodzimy do kościoła, czyli Bóg,
Bóg Wcielony. Jest i całe Niebo, w duchowy sposób. Jest
Niepokalana Dziewica Maryja, jest święty Jan Chrzciciel,
Apostołowie Piotr i Paweł, te dwie święte kolumny Kościoła. Są
święci, których relikwie umieszczono w dniu konsekracji świątyni
w ołtarzu. Są i inni święci i aniołowie. Są i dusze
czyśćcowe... Świętym Msza służy ku chwale, nam i duszom
czyśćcowym – przede wszystkim jest drogą do zbawienia. Czyli do
oczyszczenia z tego, co dalekie od Boga i uświęcenia – wlania w
nas zadatku doskonałości.
Czasami jakbyśmy Boga nie dostrzegali
podczas Mszy świętej – nie widzimy Go, ani nie czujemy. Próbujemy
sobie Go wyobrazić, ale często to także zawodzi. Co powinniśmy
więc zrobić, u stóp ołtarza? Wiedząc, że On jest obecny. Że
przychodzi kolejny raz czynić cuda... właściwie nie ma jednej
odpowiedzi, poza postawą Wiary. A jak ona się przejawia? W
spojrzeniu, w geście, w myśli, czasami w milczeniu, czasami w
przyjęciu jakby dojmującej pustki... przede wszystkim w
przekonaniu, że Tajemnice, jakie się na ołtarzu dokonują, są tak
wielkie i piękne, że często będziemy musieli mówić Panu
szczerze: nic nie rozumiem. Albo: znowu rozumiem tak niewiele. A
czasami, z radością pomieszaną z obawą: dziś trochę więcej
rozumiem. Obym zapamiętał i tym żył... Obym żył jak echo
modlitwy Kościoła sprzed ołtarza, co jakiś czas wracając myślą
do tego, co tak wielkie i piękne, a dzieje się przed moimi oczami.
I dlatego właśnie „niechaj
ci, których ze czcią wspominamy na ziemi, raczą orędować za nami
w niebie: przez tegoż Chrystusa, Pana Naszego. Amen.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz