Wiele norweskich par mających problem z
dochowaniem się dziecka, a także pary gejowskie, które z natury swej dzieci
mieć nie mogą, próbują obejść ograniczenia stawiane przez matkę naturę i w tym
celu korzystają z usług indyjskich matek-surogatek, którym wszczepiane są
zapłodnione komórki jajowe uzyskane dzięki metodzie in vitro.
"Zamawialiśmy tylko jedno
dziecko!"
W celu zwiększenia szans na zagnieżdżenie
się zarodka w macicy surogatki wszczepia się jej nieraz
trzy zapłodnione komórki jajowe. Jeśli wszystkie zdołają się zagnieździć,
nadliczbowe embriony mogą zostać usunięte.
Rodzice, którzy życzą sobie mieć tylko
jedno dziecko, mogą poprosić o to, by nadliczbowe płody zostały zniszczone.
Ciąża potrójna jest ponadto bardziej ryzykowna, niż ciąża bliźniacza, więc
indyjskie kliniki wolą, by surogatka nie rodziła więcej, niż maksymalnie dwoje
dzieci na raz. Jednak w celu zwiększenia szans na pomyślne narodziny dziecka,
wolą "na wszelki wypadek" implantować jej dodatkową komórkę jajową.
Te i inne szokujące informacje o
"produkcji" dzieci na zamówienie w Indiach przedstawia dziennikarka
Aftenposten Mala Wang-Naveen w swojej książce "Dziecko doby globalizacji,
Norweska przygoda z surogatkami w Indiach" («Den globale baby, Det norske
surrogatieventyret i India»), która ukaże się w dniu dzisiejszym (4. kwietnia
2013) nakładem wydawnictwa Aschehoug (patrz-> zdjęcie w nagłówku).
Braciszek i siostrzyczka zabici
zastrzykiem z chlorku potasu
Mala Wang-Naveen opisuje dwa indyjskie
szpitale, które co miesiąc dokonują wielu zabiegów redukcji liczby embrionów,
innymi słowy aborcji zagnieżdżonych w macicy surogatki zarodków ludzkich.
(Nawiasem mówiąc to bardzo znamienne, że aborcja nie jest w tym
przypadku nazywana aborcją, tylko "redukcją liczby embrionów". Pewnie
po to, by rodzicom, którzy w tym przypadku pragną mieć dziecko, a nie pozbyć
się go, nie nasuwały
Dziennikarka rozmawiała z ciężarnymi
surogatkami, które powiedziały jej, że nie mają prawa do decyzji, czy mogą
urodzić bliźniaki bądź trojaczki, czy nie, ale za dwoje dzieci dostają więcej
pieniędzy.
Przywołany w książce doktor Hitesh Patel z
kliniki Akanksha, twierdzi, że usunięcie zarodka nie jest niebezpieczne i że
klinika dysponuje ekspertem od wykonywania tego typu zabiegów.
Peter Fedorcsak z kliniki leczenia
niepłodności przy szpitalu Rikshospitalet w Olso dopowiada, że śmierć zarodków
wywoływana jest poprzez wstrzyknięcie im do serca zastrzyku z chlorku potasu,
co powoduje zatrzymanie pracy serca.
Chlorek potasu, obok tiopentalu i
pankuronium (niesławnego "Pavulonu"), jest jedną z trzech substancji
chemicznych wstrzykiwanych osobom, na których wykonuje się wyrok śmierci przez
zastrzyk.
Jako, że wyroki śmierci wykonuje osoba,
której profesję z reguły określa się mianem kata, należy przyjąć, że klinika
Akanksha dysponuje wykwalifikowanym katem.
To, czy w macicy surogatki zagnieździło
się więcej zdolnych do życia zarodków można stwierdzić już w szóstym tygodniu
ciąży, ale wtedy serduszka dzieci są na tyle maleńkie, że trudno trafić w nie
strzykawką z trucizną, tak więc doktor Fedorscak sugeruje, że wyrok śmierci
wykonywany jest dopiero pomiędzy siódmym, a dziewiątym tygodniem.
Rachunek ekonomiczny biznesu produkcji
dzieci
Mala Wang-Naveen odwiedziła wiele klinik w
Indiach, które oferują usługi matek-surogatek norweskim parom oraz osobom
samotnym. Jak opisuje, wiele surogatek nie jest informowanych o tym, jak wiele
zapłodnionych komórek jajowych trafia do ich macicy.
Dyrektor jednej z klinik, Nayana Patel,
poinformowała dziennikarkę, że kiedyś wszczepiano nawet po cztery zapłodnione
komórki jajowe, ale teraz szpitale ograniczają się do trzech.
Mimo to jedna z surogatek przyznała, że
wciąż wszczepianych bywa więcej zarodków, w celu zwiększenia szansy przetrwania
ciąży i uniknięcia konieczności ponownego hormonalnego stymulowania surogatki.
Szpitale uważają, że ich postępowanie jest
nieszkodliwe i uzasadnione z medycznego punktu widzenia.
- Mamy osobę, która jest ekspertem w tej
dziedzinie i nigdy nie mieliśmy żadnych problemów - deklaruje dr Hitesh.
Inny lekarz, dr Yashodhara Matre z kliniki
Surrogacy India, niezwykle popularnej wśród norweskich par, mówi w rozmowie z
Malą Wang-Naveen, że klinika nie wszczepia więcej niż trzech zarodków, ale nie
jest wskazane, by - jeśli wszystkie trzy się zagnieżdżą - surogatka donosiła i
urodziła trójkę dzieci.
Powód implantowania większej liczby
zarodków jest bardzo prosty. Jest to powód czysto ekonomiczny:
Jeśli do macicy surogatki trafią trzy
zapłodnione komórki jajowe, szansa na utrzymanie się ciąży wynosi 50-53%. Przy
dwóch komórkach jajowych jest to tylko 35-40%.
Przerywanie ciąży mnogiej, jak przerywanie
warzyw na grządce
- Nie wszczepiamy więcej niż trzech embrionów na raz, ale
problem polega na tym, że ciężko jest spowodować, by ciąża u surogatki
utrzymała się. Lepiej jest zredukować potem nadliczbową ilość embrionów, niż na
starcie storpedować szansę zajścia w ciążę - tłumaczy doktor Yashodara Matre. -
A jeśli pozwolimy rosnąć aż trzem zarodkom, też sporo ryzykujemy: np. niską masę
ciała u nowo narodzonych dzieci lub to, że urodzą się jako wcześniaki.
Opisane powyżej podejście można by
określić mianem ogrodnictwa eugenicznego. Jest to nic innego, jak zastosowanie
w odniesieniu do ludzi (zarodki ludzkie to już ludzie!) metod hodowli warzyw na
grządce. Otóż warzywa w pewnym momencie trzeba "przerwać", tj.
powyrywać część z nich, by nie rosły za gęsto, a te które w ziemi zostaną,
miały więcej miejsca i dzięki temu urosły większe. Postępowej części ludzkości
nie wystarcza już zrównywanie ludzi ze zwierzętami, teraz przyszedł czas, by
dać im prawa równe prawom pietruszki.
Matre zapewnia rzecz jasna, że jeśli
rodzice, którzy zaangażowali matkę surogatkę, sprzeciwiają się przeprowadzeniu
"redukcji embrionów", zabieg mordowania zastrzykiem z chlorku potasu
nie będzie wykonany.
Norwegia - stan prawny
Norweskie prawo biotechnologiczne nie
zezwala na donację komórek jajowych ani na świadczenie usług surogatek w
Norwegii, jednak nie jest prawnie zabronionym bycie rodzicem dziecka,
narodzonego w wyniku donacji komórki jajowej lub urodzonego przez surogatkę. W
związku z tym Norwegowie, którzy chcą mieć dzieci w ten sposób, wyjeżdżają w
celu załatwienia sprawy za granicę, najczęściej właśnie do Indii, czasem do
USA.
Według danych podawanych przez portal
surrogati.no, w tej chwili w Norwegii mieszka około setki dzieci urodzonych przez
matki surogatki.
Jeśli chodzi o sam proces in vitro i
ewentualną późniejszą aborcję "nadliczbowych" zarodków, w Norwegii z
reguły wszczepia się kobiecie (matce biologicznej) tylko jedną zapłodnioną
komórkę jajową.
- Jedynie w szczególnych przypadkach, na
przykład kiedy kobieta jest w dość zaawansowanym wieku, wszczepiamy więcej
zarodków, ale nigdy aż trzy.
W związku z tym praktyka abortowania
nadliczbowych dzieci zdarza się bardzo rzadko. Według profesora Toma Tandbo z
Rikshospitalet praktykowane jest to jedynie wtedy, kiedy jeden z płodów jest
śmiertelnie zniekształcony.
Wokół pośrednictwa
pomiędzy norweskimi parami, a hinduskimi klinikami płodności zorganizowany jest
cały biznes.
Istnieją specjalne biura, które zajmują
się całym procesem: pomagają znaleźć odpowiednią surogatkę i/lub w razie
potrzeby dawców komórek jajowych i nasienia, pomagają zawrzeć umowę,
ubezpieczyć cały proces, organizują stronę medyczną, w razie czego zapewniają
pomoc prawnika lub psychologa.
Kiedy para zawiera kontrakt z biurem,
przygotowywana jest prezentacja na jej temat. Potencjalne surogatki oglądają
prezentacje i wybierają parę, której dziecko chcą urodzić. Następnie surogatka
i para spotykają się - często kilkukrotnie - by przyszli rodzice również mogli
zdecydować, czy dana kobieta będzie odpowiednim naczyniem, które przez 9
miesięcy będzie nosić dla nich dziecko.
Jeśli przyszli rodzice muszą skorzystać z
dawcy nasienia, komórek jajowych lub jednego i drugiego, zazwyczaj też mają
możliwość dokonania wyboru spośród kilku możliwości. Niektórzy dawcy są znani,
inni anonimowi, ale z reguły istnieje opcja, by jakieś informacje o dawcy
uzyskać, tak, żeby można było przekazać je później dziecku. Wiele osób stawia
jako warunek to, by dziecko po ukończeniu 18. roku życia miało możliwość
skontaktowania się z dawcą.
Większość Norwegów korzystających z usług
surogatki utrzymuje potem regularny kontakt z nią i jej rodziną. Często już
podczas pierwszego spotkania z przyszłą matką-surogatką ustala się, jak częsty
kontakt i w jakiej formie będzie ona mogła utrzymywać z urodzonym przez siebie
dzieckiem.
A ile kosztuje cała ta operacja (in vitro
+ noszenie ciąży i poród przez surogatkę)? Ceny wahają się od ponad 300 000 do
nawet 800 000 koron.
Indie ograniczą dostęp do surogatek?
Ministerstwo spraw wewnętrznych Indii
planuje zaostrzenie wymogów wizowych wobec osób, które przyjeżdżają do tego
kraju w celu skorzystania z usług surogatek.
Jeśli postulowane zmiany wejdą w życie, akceptowane
będą jedynie pary heteroseksualne z co najmniej dwuletnim stażem małżeńskim,
które będą w stanie okazać zaświadczenie, że korzystanie z usług surogatek jest
dozwolone w ich kraju macierzystym.
Norwegia oświadczyła jasno, że nie będzie
wystawiać takich zaświadczeń.
Jednocześnie dwa tygodnie temu rząd
zaproponował, by zdepenalizować korzystanie z usług surogatek w Norwegii.
Na podstawie: Aftenposten, surrogati.no, babyverden.no, dagen.no,
Aschehoug
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz