Msza Święta o rozkrzewienie wiary, Gdynia, 17.02.2012
Po wieczornej Mszy świętej w Gdyni dnia 17.02.2012 miała miejsce konferencja dla wiernych, dotycząca obecnej sytuacji w Kościele oraz relacji między Bractwem a Rzymem. Ksiądz biskup zwrócił uwagę, że znajdujemy się w niezwykle trudnym okresie w dziejach Kościoła, kiedy to nie jedna czy dwie prawdy wiary są atakowane, ale całość katolickiego nauczania. Porównał naszą sytuację do sytuacji statku, na którym są wierni katolicy, z katolickimi środkami do walki, ale nieprzyjaciel wymyślił inną broń - zaczął wypompowywać wodę z akwenu, w którym się znajdujemy. Wobec tego bardzo trudno jest reagować. Niezaprzeczalny kryzys w Kościele, którego widomym znakiem jest spadek liczby kapłanów, osób konsekrowanych czy wiernych, jest widoczny szczególnie na Zachodzie Europy. Jako przykład może posłużyć Francja, gdzie średnia wieku księży wynosi 75 lat, a gdzie na jednego kapłana przypada... średnio 20 parafii. A rekordem jest kapłan, który ma ich do obsłużenia 92! Ta tragiczna sytuacja zmusza konferencję episkopatu Francji, by planować zmniejszenie liczby diecezji o 1/3. Sytuacja w seminariach i zakonach jest tragiczna, spada liczba powołań. Co prawda statystyki pokazują na świecie stale utrzymującą się liczbę księży, ale dane te podnoszą liczne powołania w Azji, Ameryce Południowej czy Afryce, a tam często do statystyk wlicza się tzw małych seminarzystów. Kościół oficjalny umiera...
Zmiana nastawienia wobec Bractwa nastąpiła już w 2000 roku, kiedy to z Rzymu nadeszła wiadomość, iż Ojciec Święty pragnie uregulować sytuację. Jednak w kontaktach z Rzymem Bractwo kierowało się daleko idącą ostrożnością, biorąc pod uwagę trudności i szykany, jakie napotykały wspólnoty Ecclesia Dei, oraz w szczególności Bractwo św. Piotra. Bractwo św. Piusa X poprosiło, w celu odbudowy zaufania, o dwa gesty ze strony Rzymu - o uznanie prawa każdego kapłana i wiernego do Mszy Świętej św. Piusa V, oraz o wycofanie niewątpliwego straszaka, jakim był dekret o ekskomunice. Odpowiedź Rzymu była świadectwem tragicznej sytuacji u szczytu władzy samego Rzymu - okazało się, że Ojciec Święty jest za, ale... musi się liczyć ze zdaniem sekretarzy i podsekretarzy, którzy są przeciw. Wobec takiej odpowiedzi rozmowy zawieszono.
Kolejnym etapem w relacjach z Rzymem był niewątpliwie narastający kryzys w Kościele, który wielu ważnych kardynałów, między innymi ówczesny kardynał Ratzinger, dostrzegało. Pragnęli oni posłużyć się Bractwem w celu odnowy Kościoła. Tym niemniej projekt, nad którym pracował właśnie kardynał Ratzinger, spotkał się z jasnym sprzeciwem ze strony konferencji episkopatów, nota bene z Francji. Idea stworzenia dla ruchów tradycyjnych struktury niezależnej od biskupów miejsca spotkało się z wyraźnym sprzeciwem, choć na razie nie było mowy o Bractwie św. Piusa X, a jedynie o wspólnotach uznanych przez Rzym. Wybór kardynała Ratzingera na Papieża stanowił kolejny krok w relacjach Bractwa Św. Piusa X z Rzymem. Ojciec Święty, w sprawach zewnętrznych wyraźnie za Soborem Watykańskim II (ekumenizm, wolność religijna, relacje Kościoła z państwem, etc), w sprawach wewnętrznych Kościoła jak liturgia, dyscyplina, życie modlitwy, życie kapłańskie, moralność, okazał się konserwatystą. Pragnął, by kapłani na prawdę żyli zgodnie ze swoim powołaniem, by poprawiono niektóre doktrynalne niejasności w Kodeksie Prawa Kanonicznego, by liturgia zyskała godną oprawę i tym podobne. Wyraził również wolę rozmów z Bractwem, do których to delegował Kongregację ds Doktryny i Wiary.
Od samego początku Benedykt XVI pragnął uznania prawa do Mszy Wszechczasów dla każdego katolika, ale ze względu na opór biskupów, Motu Proprio ujrzało światło dzienne dopiero po dwóch latach pontyfikatu. Mimo niedoskonałości, Motu Proprio wyraźnie stwierdza, że Msza św. trydencka nigdy nie została zakazana, pozostając rytem Kościoła Powszechnego. Nastąpił również drugi ważny krok, którym było usunięcie ekskomuniki wobec biskupów Bractwa św. Piusa X. Ojciec Święty uczynił więcej kroków w stronę normalności - między innymi nakazując poprawienie błędnego tłumaczenia konsekracji Przenajdroższej Krwi, w której moderniści zamiast "za wielu" umieścili "za wszystkich". Nakaz ten spotkał się z wrogim przyjęciem, wręcz z sabotażem konferencji niektórych episkopatów. W tym klimacie zaczęły się trwające dwa lata rozmowy Bractwa Św. Piusa X z Rzymem, w których mówiono o najważniejszych kwestiach dzielących Rzym i Bractwo, takich jak nowa liturgia, ekumenizm, wolność religijna, kolegializm i tym podobne. Rozmowy pokazały jedynie różnice zdań, co podkreślono w końcowym spotkaniu, nie doprowadzając do rozwiązania sedna różnic. Każda ze stron pozostała przy swojej opinii.
Bractwu przedłożono do podpisu preambułę doktrynalną. Na pozór zgodną z długoletnim stanowiskiem Bractwa. Sobór należało przyjąć w tym, co zgodne z Tradycją, a odrzucić interpretacje niezgodne z Magisterium. Niestety, dodano małe zdanie - "jak to stanowi Katechizm Kościoła Katolickiego". A jak wiadomo, myśl zawarta w tym właśnie Katechizmie wyraża po prostu wszystkie soborowe nowinki.
Wobec takiego sformułowania Bractwo odpowiedziało, że takiej niejasności nie można pozostawić niewyjaśnionej. Rzym jednocześnie zgadza się, że nie wszystko w Soborze, który nie chciał być dogmatycznym, ma tę samą rangę doktrynalną, ale również twierdzi, że skoro Sobór został zwołany przez Kościół, nie może wobec tego się mylić. Istnieje tu wewnętrzna sprzeczność nie tylko w kwestii wiary, ale samego rozumu, który jednocześnie zgadza się z argumentacją Bractwa, by potem jej zaprzeczyć. Zresztą samo rozumienie stałości Tradycji jest inne u modernistów i u Bractwa - Rzym twierdzi, że Sobór i Tradycja to jedno i to samo.
Należy tu poczynić rozróżnienie - nie wszystko w Kościele ma charakter nadprzyrodzony, ten element nadprzyrodzony oczywiście jest i każe nam mówić - wierzę w jeden, ŚWIĘTY... Kościół. Ale w Kościele jest też element ludzki, ludzka słabość, grzechy, błędy, omylność nawet u samego Papieża, gdy nie angażuje swojej nieomylności, a aby to uczynić, musi spełnić określone warunki. I tego rozróżnienia moderniści nie akceptują.
Bractwo w swoim ostatecznym stanowisku poprosiło, aby wymagano od niego ni mniej ni więcej niż tego, czego wymaga się po prostu od katolików - wiary. Bez konieczności podpisywania niejasnych dokumentów. Odpowiedziało, że jeśli Rzym chce je zaakceptować, to takim, jakim ono jest - ni mniej ni więcej.
J. E. Biskup Fellay ma nadzieję, iż dobrze ocenia, że Ojciec Święty jest o wiele bardziej otwarty na porozumienie, niż może o tym świadczyć przedłożony Bractwu dokument, i że nastąpi kolejna propozycja ze strony Rzymu. Może się jednak zdarzyć, że takiej propozycji nie będzie i nadejdzie kolejne potępienie.
Ksiądz biskup zachęcił wszystkich do wytrwałej modlitwy, wskazując na wszechmoc Pana Boga jako na sposób rozwiązania obecnej sytuacji. Pan Bóg, podkreślił, nigdy nie opuszcza tych, którzy się do Niego zwracają. Musimy się modlić i wytrwale spełniać obowiązki swojego stanu, bo tego właśnie oczekuje od nas Pan Bóg, niczego więcej. A także przygotować się na długą walkę, z uznaniem czy bez ze strony Rzymu, gdyż modernizm nie śpi i nie zginie, nawet gdyby Bractwo zostało uznane. Choć w Rzymie jest coraz więcej dostojników kościelnych przychylnych Bractwu, to jednak to progresiści mają wciąż władzę. Mają jednak jeden problem - starzeją się, a młode pokolenie nie jest już tak zapatrzone w Sobór... czas więc pracuje na naszą korzyść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz