czwartek, 9 sierpnia 2018

Kara śmierci a chrześcijaństwo. Jak było? Rozmowa z prof. Bartyzelem



 (...)

W dyskusjach na temat kary śmierci i systemu penitencjarnego mówi się o aspekcie resocjalizacyjnym i prewencyjnym. Coraz rzadziej pamięta się natomiast o karze jako przywracaniu sprawiedliwości za wyrządzone zło. Czy ta zmiana również stanowi efekt mentalności laickiej?
Oczywiście. Mamy do czynienia z nowym rozumieniem sankcji karnej i prawa karnego w ogóle. Chrześcijaństwo – tak jak klasyczna tradycja filozoficzna – zawsze stało na gruncie tego, że każda kara ma funkcję retrybutywną, stanowi sprawiedliwą odpłatę za dokonany czyn, czyli ma przywracać – na ile to możliwe, bo w przypadku morderstwa nie przywrócimy życia ofierze – ład moralny i społeczny. Celem wymiaru sprawiedliwości jest wymierzenie tej odpłaty i przywrócenie ładu. Natomiast w argumentacji, która pojawia się zarówno w tym zmienionym brzmieniu owego punktu w Katechizmie, jak i w wypowiedziach osobistych Franciszka, mamy w ogóle inny język prawniczy i inną doktrynę prawa. Doktrynę ani nie tradycyjną ani nie chrześcijańską, tylko laicką i liberalną.

W dzisiejszym rozumieniu kary dominuje wątek resocjalizacyjny, aby przywrócić przestępcę do społeczeństwa. Wtedy rzeczywiście karę śmierci trzeba odrzucić, bo jak się przerwie życie skazańca, to na pewno się go do społeczeństwa nie przywróci. To jednak błąd teologiczny, moralny i błąd w filozofii prawa.

W nowym brzmieniu punktu Katechizmu czytamy, że zmiana stała się konieczna, gdyż rozpowszechniło się nowe rozumienie sensu sankcji karnych. To jest argument sytuacjonistyczny, odnoszący się do świadomości, psychologii społecznej, do zjawiska, które w jakiś sposób jest prawdziwe – gdyż propaganda abolicjonistyczna działa bardzo mocno i ma przełożenie na systemy prawne współczesnych państw – ale nie stanowi argumentu merytorycznego.

Nie ma żadnego przejścia – nawet logicznego – od tego, że istnieje jakieś rozumienie sensu sankcji karnej, które jest inne od istniejącego wcześniej, do mocnej tezy moralnej, która nosi w sobie charakter (w luźnym sensie) dogmatyczny. Dopuszczalność lub niedopuszczalność kary powinna być uzasadniana na gruncie rozumowania właściwego czy to filozofii, czy teologii moralnej, a nie dlatego, że ktoś coś na ten temat mniema. To jest – odwołując się do klasycznego rozróżnienia w epistemologii – zastąpienie aletheia (czyli prawdy) doksą (opinią). Mamy do czynienia z następującym myśleniem: ktoś wyznaje jakąś opinię, ta opinia jest dominująca, to musimy dostosować się do niej naukę moralną, która winna mieć charakter dogmatyczny i apodyktyczny – a więc podyktowany z jednej strony przez rozum, jak i z drugiej przez Objawienie. Tymczasem tutaj mamy do czynienia z jakimś quasi-objawieniem o charakterze socjo-psychologicznym, które wymusza zmianę stanowiska. To absurd.

W dodatku rzeczywistość i świadomość społeczna są rzeczami płynnymi. Za dziesięć czy dwadzieścia lat mogą się radykalnie zmienić. Kiedy za 10 lat czy 20 lat – a to nie tylko fantazja, ale coś prawdopodobnego – wskutek zalewania Europy przez imigrantów z innych cywilizacji, ludzi o innej mentalności, dojdzie do dramatycznych zaburzeń, zamieszek czy nawet regularnych ulicznych wojen, to wahadło nastawienia społecznego może przechylić się w drugą stronę. W świadomości społecznej może pojawić się bardzo radykalny i nieumiarkowany ton, że każdego obcego należy rozstrzeliwać czy wieszać. I co wtedy? Doktryna znów zostanie zmieniona, gdyż zmieniła się „samoświadomość ludu Bożego”, który ze strachu dyszy żądzą odwetu i chce rzezi najeźdźców? To jest niesłychanie niebezpieczna droga i podejście polegające na dostosowywaniu nauki moralnej do stanu świadomości!
(...)

Z prof. Jackiem Bartyzelem rozmawiał Michał Wałach.


całość:
Read more: http://www.pch24.pl/kara-smierci-a-chrzescijanstwo--jak-bylo--rozmowa-z-prof--bartyzelem,62049,i.html#ixzz5NZfq4r1e

Brak komentarzy:

Toplista Tradycji Katolickiej
Powered By Blogger